Ochrona rzeki i zakaz spopielarni
- Większość terenu pozostaje do utrzymania i przekształceń - informuje o podstawowych założeniach planu zagospodarowania dla okolicy ul. Marczukowskiej oraz doliny rzeki Bażantarki szefowa miejskich urbanistów Agnieszka Rzosińska.
Jak wymienia, w tej chwili stoją tam głównie domy jednorodzinne, ale są też garaże, budynek gastronomiczny, obiekty sportowe i baza naprawczo-zapleczowa PSS Społem. Nowy plan ma chronić dolinę rzeki, utrzymując jej funkcje biologiczne. Z nielicznymi wyjątkami, zakazano zabudowy w odległości 50 m od cieku. Ustalono, że wysokość budynków przy ul. Marczukowskiej nie przekroczy 12 m, a na pozostałych terenach 9 m. Na całym obszarze zakazano też lokalizacji parkingów podziemnych, garaży-blaszaków, obiektów obsługi komunikacji samochodowej, zakładów stolarskich, ślusarskich i składów budowlanych. Najważniejszy punkt dotyczy jednak zakazu sytuowania tam usług pogrzebowych i spopielarni zwłok.
Zakaz jest o tyle istotny, bo od kilku miesięcy okoliczni mieszkańcy toczą batalię z inwestorem, który przy ul. Marczukowskiej chce budować krematorium. Sprawa znalazła się nawet w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Urzędnicy wydali inwestorowi warunki zabudowy, ale nie byli świadomi, że ma powstać tam tego typu zakład.
To może sporo kosztować
- Uchwalenie planu innego niż wcześniej wydane warunki zabudowy może skutkować wypłatą odszkodowań. Odszkodowania mogą być wysokie, bo od 700 tys. do 1 mln 300 tys. zł - ostrzega Rzosińska.
- Ja namawiam, by zagłosować przeciw spopielarni. W tym wypadku interes społeczny i zdrowie mieszkańców są istotniejsze - mówi radny Maciej Biernacki.
W podobnym tonie wypowiadało się większość radnych.
- Odszkodowania to może być tylko pobożne życzenie inwestora - ocenia mieszkaniec Słonecznego Stoku Henryk Dubowski i podkreśla, że sprawa ta nie jest przesądzona.
- Działania inwestora od początku były prowadzone podstępnie - uważa. Przypomina, że wniosek o pozwolenie złożono na obiekt usługowo-handlowy, najpierw jako firma, potem jako osoba prywatna; wnioski wycofywano, po czym dodawano do nich zawoalowaną informację, że ma działać tam również krematorium.
- To jest piękne, przyrodnicze dziedzictwo naszego miasta. Możemy zobaczyć tam chodzące luźno bażanty. Chrońmy to miejsce dla naszych dzieci i wnuków - apelował do radnych inny z okolicznych mieszkańców Krzysztof Kaczanowski.
Problem powróci
Radni jednogłośnie uznali, że plan zakazujący działalności spopielarni zwłok trzeba uchwalić, nawet jeśli miasto będzie musiało płacić inwestorowi odszkodowanie. Przy okazji poruszono także kwestię tego, że popyt na takie usługi w Białymstoku jest i trzeba temu jakość sprostać.
- Dopóki nie dostarczymy możliwości takich usług, ten problem będzie powracał - przewiduje Krzysztof Stawnicki.
Stawnicki zaproponował, by powrócić do pomysłu spopielarni przy cmentarzu miejskim w Karakulach. Na nią kilka lat temu zgodzili się mieszkańcy wsi, pod warunkiem, że do Karakul jeździłyby autobusy miejskie wg taryfy pierwszej strefy.
ewelina.s@bialystokonline.pl