Jak to się stało, że zacząłeś grać w piłkę nożną?
No cóż, generalnie musiałem się czymś zająć po skończonych lekcjach w szkole. Strasznie ciągnęło mnie do piłki nożnej, a dodatkowo na osiedlu mieliśmy fajną ekipę do grania. Postanowiliśmy wraz z kolegami wybrać się na nabór do Jagiellonii i tak to się zaczęło. Trenowałem rok, dwa, trzy, później była klasa sportowa w podstawówce, gimnazjum i liceum. Gram, aż do dziś.
Zaczynałeś jako bramkarz?
Właściwie to grałem na każdej pozycji, od napastnika, aż do bramkarza. Miałem nawet taki moment, w którym myślałem, że skończę z piłką nożną, gdyż nie specjalnie dobrze mi szło grając w polu. Na szczęście miałem dobre warunki fizyczne, spróbowałem swoich sił jako golkiper i tak już zostało.
Po drodze były jeszcze jakieś inne dyscypliny, nad którymi się zastanawiałeś?
W zasadzie na osiedlu z kolegami łapaliśmy się wszystkiego, ale miłość pozostała tylko do piłki nożnej. Zdarzało się, że graliśmy w rugby, kosza, były nawet próby baseball'a, ale wygrał futbol. Robiliśmy bramki z czego się dało i graliśmy w "gałę".
Teraz jesteś zawodnikiem Genk. Jak długo tam zostaniesz?
Jestem w trakcie poszukiwań nowego klubu. Najgorsze jest to, że co roku muszę zmieniać zespół na nowy. Od władz z Genk dostałem informację, że mam sobie szukać nowej drużyny. Były już wstępne rozmowy, ale do finalizacji daleko.
Jak oceniasz okres swojej gry w Blackburn i Dinamo Zagrzeb? Czy chciałbyś wrócić do kraju?
Nie ma co wspominać, ale nie wykluczam powrotu do Polski. Patrzę na kwestie sportowe, a nie finansowe. Zależy mi na tym, bym mógł dołączyć do nowej drużyny w trakcie okresu przygotowawczego, a nie w połowie sezonu. Muszę jak najszybciej uwolnić się od długiego kontraktu w Belgii.
Wracając do moich wypożyczeń... Blackubrn - bardzo fajne doświadczenie. Wiadomo rywalizacja tam była naprawdę duża, zresztą nazwiska Paul Robinson nie trzeba nikomu przedstawiać. Angielski futbol zawsze ciągnął mnie do siebie. Bardzo się cieszę, że zagrałem tam kilka spotkań, w których nie dałem "plamy". Była opcja pozostania w Anglii, ale Genk chciało za mnie sporo pieniędzy i musiałem wracać.
Później pojawiła się oferta z Chorwacji, było już blisko porozumienia, ale rozmowy z Belgami upadły, a ja przestałem grać. Nie poddaję się jednak i dalej walczę. Chcę jak najszybciej uwolnić się od Genk i znowu zacząć grać.
Chciałbyś wrócić do Jagiellonii? Nie tak dawno rozmawiałem z Markiem Wasilukiem, z którym teraz podpisano kontrakt w Białymstoku
Sugerujesz, że pójdę za ciosem? Oczywiście Białystok to moje miasto, w którym przeżyłem najwięcej radosnych chwil. Tak jak mówiłem, nie wykluczam powrotu do kraju, ale pamiętajmy, że do tanga trzeba dwojga. Jaga zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu, ale żadnego sygnału stąd nie dostałem.
Z jakim trenerem najlepiej Ci się pracowało?
W zasadzie to miałem wielu trenerów, ale moim pierwszym był Dymek, który miał spory wpływ na mój rozwój. To właśnie grając u niego trafiłem do pierwszego zespołu (Płatek, Jedynak). Muszę przyznać, że najbardziej zaufali mi trenerzy Jankowski oraz Probierz. Pamiętam jak Jagiellonia miała minus dziesięć punktów, a postawiono na mnie. Czułem się wtedy bardzo potrzebny drużynie, mam nadzieję, że powrócą takie czasy.
Masz swojego piłkarskiego idola?
W sumie to miałem, bo Edwin van der Sar i Peter Schmeichel skończyli już kariery. Kiedyś Grzegorz Szamotulski dał mi nawet ksywkę "Edwin" nawiązując do słynnego bramkarza, ale teraz moi idole są na emeryturze i ciężką pracą staram się sam dojść do sukcesu.
Masz inne pasje?
Nie mam większych pasji, tylko piłka. Oczywiście staram się jak najwięcej czasu spędzać z rodziną i dziewczyną, jest to dla mnie pewna odskocznia od nerwowych chwil w piłce nożnej. Rozkoszuje się tym, co mam w domu.
Z kim teraz trenujesz?
Od dwóch tygodni trenuję indywidualnie z Piotrkiem Zinkiewiczem, z którym współpracuję już bardzo długo. Mam co robić, nie grilluję i nie leżę do góry brzuchem, a ciężko pracuję, gdyż zależy mi na graniu na wysokim poziomie. W czwartek wracam już do Belgii.
Kto zdobędzie mistrzostwo świata i kto według Ciebie jest czarnym koniem imprezy?
Powiem szczerze, że nie śledzę specjalnie tych mistrzostw, ale z tego co widzę cieszę się, że jest naprawdę wysoki poziom. Dla mnie czarnym koniem jest Belgia i Chorwacja. Na faworyta w Brazylii wyrasta Holandia, która w dość łatwy sposób uporała się z Hiszpanią. Nie wykluczam też, że sporą niespodziankę może sprawić jedna z ekip afrykańskich.
24@bialystokonline.pl