Woroniecki trenuje również występujący obecnie w Klasie Okręgowej - KS Wasilków. Przypomnijmy, że szkoleniowiec w 2011 roku zdobył z juniorami starszymi Jagiellonii Białystok mistrzostwo Polski.
Jak wygląda selekcja zawodników na Podlasiu?
Uzdolnionych, młodych piłkarzy wyszukujemy jeżdżąc na mecze rozgrywek juniorskich. Często piłkarze trafiają do nas z polecenia trenerów, którzy rekomendują nam wyróżniających się graczy. Utalentowani piłkarze trafiają do Wojewódzkiego Ośrodka Szkolenia Sportowego Młodzieży, który ma swoje placówki w PG 15, SP 37 i IX LO w Białymstoku. Dopiero tutaj okazuje się, czy dany zawodnik ma predyspozycje do zawodowej gry w futbol. Często nasi podopieczni grają już na poziomie III czy IV ligi. Jeśli nie, to pozostaje im furtka zrobienia licencji trenerskiej PZPN C, która umożliwi prowadzenie drużyny dziecięcych do 12 roku życia. Dodatkowo taki młody człowiek może zostać sędzią piłkarskim.
Na zachodzie poszukiwanie uzdolnionej młodzieży wygląda zupełnie inaczej...
Kluby w Europie zachodniej posiadają szeroko rozwinięty skauting. Czołowe ekipy - Manchester United, Bayern Monachium czy FC Barcelona inwestują pieniądze w byłych graczy lub trenerów, którzy jeżdżą po cały świecie i szukają uzdolnionych zawodników. Do takich klubów nie trafiają przypadkowi piłkarze. Są obserwowani przez 5-6 skautów zanim przyjedzie dyrektor sportowy i wyłoży za niego pieniądze. Skauci zbierają szczegółowe informacje na temat zawodnika. Z jakiego środowiska pochodzi, co robi w wolnym czasie, jakie ma hobby itd. Wszystko jest potrzebne w celu ustalenia czy dany gracz będzie pasował do drużyny. Inwestycja w skauting jest opłacalna. Taniej jest znaleźć młodego i zdolnego piłkarza, niż zapłacić za znanego gracza. Dodatkowo taki zawodnik jest przywiązany do barw klubowych. Popatrzmy na przykłady PSV Eindhoven czy Ajaxu Amsterdam. Te kluby żyją z wyszukiwania talentów, a dodatkowo osiągają sukcesy. Tą drogą powinny iść drużyny z Polski.
Często młodzi piłkarze nie radzą sobie z "przeskoczeniem" z futbolu juniorskiego do seniorskiego. Co jest przyczyną?
Jedną z przyczyn jest struktura organizacyjna rozgrywek młodzieżowych, która właśnie ulega zmianie. Czołowe drużyny juniorskie będą miały okazję walczyć z najlepszymi drużynami w kraju. Do tej pory zespoły "dusiły" się we własnym sosie, grając na Podlasiu. Dochodziło do tego, że np. Jagiellonia Białystok gromiła swoich rywali 20:0. To powoduje, że młodzi piłkarze nie czują żadnej presji. Z kolei gdy trafiali na zespoły równorzędne, to następowało zderzenie ze ścianą. Drugi aspekt to przygotowanie taktyczne, motoryczne i psychologiczne. Dlatego w ośrodku zapoznajemy piłkarzy z różnymi rodzajami ustawień taktycznych, żeby później potrafili sobie poradzić w różnych drużynach i systemach gry. Kolejnym aspektem są trenerzy. Do pracy z najzdolniejszymi powinni trafiać szkoleniowcy potrafiący przekazać swoje doświadczenie zdobyte na boiskach piłkarskich, ale poparte wiedzą zdobytą na studiach. Tu też w najlepszych akademiach jest prowadzona selekcja. Moim zdaniem trener z daną grupą powinien maksymalnie pracować 2-3 lata, przekazując ją następnemu trenerowi tak, aby młodzież miała cały czas impuls do własnego rozwoju bez przywiązania do danego trenera. Do tego potrzeba w klubach określonej długofalowej strategii, a nie życia na dziś.
Zdobył Pan w 2011 roku z juniorami starszymi Jagiellonii Białystok mistrzostwo kraju. Kilku zawodników z tamtej drużyny zagrało w T-Mobile Ekstraklasie.
Kiedy objąłem drużynę po Dariuszu Jurczaku i zapoznałem się z potencjałem tych zawodników, to zrobiłem sobie listę, na której widniało 11 nazwisk. Ci piłkarze, których na nią wpisałem, uznałem za rokujących na grę na najwyższym poziomie w Polsce. Na kartce widniały nazwiska miedzy innymi Grzegorza Arłukowicza, Jana Pawła Pawłowskiego, Tomasza Porębskiego, Damiana Kądziora czy Karola Mackiewicza. Wszyscy Ci gracze zadebiutowali już w T-Mobile Ekstraklasie.
Jaki jest największy mankament białostockich drużyn piłkarskich?
Największy problem to brak infrastruktury sportowej. Białostockie drużyny nie mają gdzie trenować i rozgrywać spotkań piłkarskich. Obecnie jedynym, w miarę porządnym, miejscem do treningów są boiska MOSP-u, na których ćwiczy w sumie ponad 300 dzieciaków. Dużo klubów korzysta z orlików czy boiska Zespołu Szkół Mechanicznych przy. ul. Broniewskiego. Jednak każdy, kto chociaż troszkę grał w piłkę nożną wie, że jest duża różnica między treningami na sztucznej nawierzchni, a występami na naturalnej murawie. Pierwsza z nich powoduje duże obciążenia stawów i gra na takiej płycie na dłuższą metę grozi poważnymi kontuzjami. Smutny fakt jest taki, że kluby typu Hetman czy Włókniarz muszą często rozgrywać swoje mecze ligowe w Wasilkowie czy Juchnowcu. O obiekcie Piasta lepiej nie wspominać, bo trudno nazwać to stadionem. Takie miasto jak Białystok powinno mieć także drugą reprezentacyjną drużynę przynajmniej na poziomie II czy III ligi, żeby piłkarze nie łapiący się do składu Jagiellonii mieli gdzie zdobywać niezbędne doświadczenie.
cezary.m@bialystokonline.pl