Adam Jakuć z wykształcenia jest aktorem z tytułem magistra sztuki (absolwent Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza). Ukończył także Podyplomowe Studia Menedżerskie UwB. Reżyser i autor sztuk teatralnych. Wykładowca akademicki z zakresu retoryki i mediów.
Z wykształcenia jest Pan aktorem z tytułem magistra sztuki. Wyuczony zawód przydaje się w codziennym życiu?
Bardzo. Konieczność występowania na scenie nauczyła mnie odwagi i pewności siebie. A dzięki wcielaniu się w różne role umiem teraz wczuwać się w innych ludzi, patrzeć na świat ich oczami, rozumieć ich.
Jakiś czas temu został Pan dyrektorem Centrum Kultury i Rekreacji w Supraślu. Na starcie trzeba było zwrócić 300 tysięcy złotych do Narodowego Centrum Kultury za złamanie ustawy o zamówieniach publicznych w projekcie "Gmina Supraśl mała ojczyzna - wielki świat". Udało się już to zrobić?
Tak. Podpisałem ugodę z Narodowym Centrum Kultury. Pieniędzy nie musimy zwracać, za co jestem wdzięczny dyrekcji NCK. Ale nie było łatwo posprzątać po jednej z moich poprzedniczek, która była autorką tego projektu.
Jakie cele stoją w najbliższym czasie przed Centrum Kultury i Rekreacji w Supraślu? Planowane są nowe inwestycje?
Lada moment rozpoczynamy remont kapitalny Domu Ludowego, w którym mieści się Kino "Jutrzenka". Gmina otrzymała na ten cel niemal 3 mln złotych unijnej dotacji. Przygotowujemy też koncepcję budowy Laboratorium Książki w Supraślu. Można na ten cel uzyskać 75 procent dofinansowania z Programu Biblioteka +.
Wcześniej pracował Pan w TVP Białystok jako dziennikarz i prezenter. Jak wygląda dzień dziennikarza pracującego w telewizji?
Jak u sportowca. Praca jest na czas. Na program informacyjny o konkretnej godzinie czekają dziesiątki tysięcy widzów. Nie można ich zawieść. Nie można się spóźnić. Do tego trzeba znaleźć ciekawą i ważną informację. To nie jest łatwe. A jak się już ma newsa, to trzeba go podać w interesującej i zrozumiałej formie. Dlatego dziennikarz - jak detektyw - wciąż tropi. Szuka tematów i ludzi, a do tego zdjęć i słów, które opiszą i zobrazują jakiś problem. Trzeba mieć stalowe nerwy.
Poznał Pan smak dwóch stron "barykady". Łatwiej jest być dziennikarzem czy dyrektorem?
Po każdej stronie barykady są blaski i cienie. Jedna rzecz jest wspólna - odpowiedzialna, stresująca i ciężka praca, a jednocześnie twórcza i pasjonująca. Jako dyrektor mam wpływ na więcej spraw, ale i za więcej spraw jestem odpowiedzialny. W telewizji mój dzień pracy był naprawdę długi, ale w Centrum Kultury jest jeszcze dłuższy.
cezary.m@bialystokonline.pl