Prokuratura Okręgowa w Suwałkach skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia przeciwko Damianowi P. Śledczy zarzucają mu to, że od 9 października do 15 listopada (dzień zabójstwa), w Ełku, znęcał się fizycznie nad 2-miesięcznym synem, szarpał nim i rzucał. Przy czym – zdaniem śledczych – przewidywał, że mógł Alana pozbawić życia i się na to godził. W krytycznym dniu mężczyzna był trzeźwy, a nastoletnia matka dziecka znajdowała się poza domem. Miała w tym czasie praktyki zawodowe w szkole.
Sprawa wyszła na jaw, kiedy do malucha przyjechało pogotowie i okazało się, że niemowlę ma paraliż nóg. Ratowników wezwali rodzice, po tym, jak matka wróciła do domu.
Dziecko doznało rozległych obrażeń, m.in. urazu czaszkowo-mózgowego, złamania poprzecznego uda oraz tylnych odcinków żeber, stłuczenia płuca. W rezultacie doszło do niewydolności krążeniowo-oddechowej i maluch, mimo wysiłków lekarzy z białostockiego szpitala dziecięcego, zmarł 28 listopada ubiegłego roku.
Mężczyzna jest w areszcie od połowy listopada 2017 r. Został mu jeszcze miesiąc "odsiadki". Ryszard Tomkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach, zapowiada, że śledczy wystąpią do sądu z wnioskiem o przedłużenie pobytu w "przedsionku więzienia".
Damian P. to młody człowiek, ok. 30-letni. Za znęcanie się i zabójstwo grozi mu dożywocie.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Przynajmniej dwukrotnie zmieniał zeznania. Pierwotnie twierdził, że położył Alana na leżaczku do przewijania, ten pękł i dziecko wpadło do łóżeczka. Oczywiście taka wersja wydarzeń została wykluczona przez biegłych.
dorota.marianska@bialystokonline.pl