- Nasz zespół był jedną z najmłodszych drużyn, w swoim składzie nie mieliśmy żadnej dziewczyny z rocznika 2001. Za rok możemy pojechać identycznym, a nawet wzmocnionym składem, więc ruszymy już nie jako kopciuszek, a jako jeden z faworytów. W tych mistrzostwach byliśmy "czarnym koniem" - mówi szkoleniowiec białostoczanek Marcin Augustynowicz.
Trener Włókniarza, jak sam przyznaje, celem minimum było wyjście z grupy.
- Moim marzeniem było wyjście z grupy i taki cel postawiłem dziewczynom, zaznaczając, że nie mamy nic do stracenia. To, że zdobyliśmy 4. miejsce w Polsce, jest wielkim sukcesem całego klubu. Dziewczynom naprawdę należą się słowa uznania - dodaje Augustynowicz.
Włókniarz był o krok od podium.
- Miejsca 1 i 2 - na chwilę obecną - były poza zasięgiem, od początku zarezerwowane były dla zespołów Bronowianki Kraków i Pragi Warszawa i to trzeba sobie powiedzieć wprost. Jednak te drużyny to zupełnie inna bajka, nie dość, że są to kluby o dużej tradycji w kobiecej piłce, to... dodatkowo zostały zasilone najlepszymi zawodniczkami ze swojego województwa. Co do zespołu z Głogówka - tego meczu najbardziej szkoda, gdyż ta drużyna jak najbardziej w naszym zasięgu, ale widać było, że zabrakło nam już trochę sił - kończy trener białostoczanek.
blazej.o@bialystokonline.pl