Ponad dwa miesiące intensywnych przygotowań, próby tańca, orkiestry. 300 kostiumów, tony stali w scenografii – tak w skrócie należałoby opisać proces powstawania jednego z najwybitniejszych musicalowych dzieł "West Side Story" w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Od premiery dzieli nas zaledwie 3 dni.
- Za nami dwa miesiące żmudnych przygotowań do tego wspaniałego musicalowego widowiska "West Side Story". Już za trzy dni zagości na scenie Opery i Filharmonii Podlaskiej ten premierowy amerykański musical do muzyki Leonardo Bernsteina – powiedziała prof. Violetta Bielecka, dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej.
"West Side Story" to taneczno-muzyczna podróż w świat Nowego Jorku lat 50. Musical przedstawia historię wielkiej miłości, między Marią a Tony'm – członkami dwóch zwalczających się gangów, portorykańskiego i amerykańskiego.
- To jest świat amerykańskich lat 50., ale jakże są te czasy dla nas aktualne. To są uniwersalne wartości, które odbierzemy. To jest spektakl o tolerancji, o równości, walce z uprzedzeniami. To są stałe, które są zawsze aktualne i o tym jest spektakl. Ale przede wszystkim jest to musical o wspaniałej, wielkiej miłości, do której, bardzo głęboko wierzę, dąży każdy z nas i wierzę, że jest motorem naszych wszystkich działań. Chociaż do tego się nie przyznajemy. Ale jest to powód, dla którego jesteśmy w tym świecie – stwierdził Jakub Szydłowski, reżyser spektaklu.
Za choreografię odpowiadają Jarosław Staniek oraz Katarzyna Zielonka.
- To będzie ciekawe widowisko, bo po części jest to spektakl baletowy. Jeśli zna się dobrze oryginalne "West Side Story", to wie się, jak dużo jest instrumentalnej muzyki, zdecydowanie więcej niż w filmie. To jest moje trzecie "West Side Story", więc wiedziałem, jak się do tego zabrać. Będzie to szalone zderzenie energii mojej i Katarzyny Zielonki – przyznał choreograf, Jarosław Staniek.
- Tradycja latynoska jest bardzo zaraźliwa i ich energia jest tak intensywna, że nie sposób było się przed nią obronić. Można ze spokojem uszanować klasykę i tradycję, nie trzeba na siłę szukać urozmaicenia, bowiem jest to zawarte w tej linii, w tym kręgosłupie moralnym, który jest zapisany i w partyturze i w libretcie – podkreśliła Katarzyna Zielonka.
Wszyscy twórcy zgodnie twierdzą, iż w "West Side Story" muzyka, śpiew, taniec i aktorstwo są ze sobą bardzo mocno związane. To nie lada wyzwanie dla artystów i artystek. Oprócz tego muszą oni wykrzesać z siebie prawdziwie latynoski temperament i energię.
- Tańczy się wspaniale na tej scenie. Czujemy się zaopiekowane i bezpieczne dzięki naszym partnerom. A jest to marzenie, by grać taką postać. Możemy się spełnić, pokazać, jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwe – mówiła Małgorzata Chruściel, jedna z odtwórczyń roli Anity.
- Ona kocha jak najprawdziwiej, najczyściej. Szukamy dziewczęcości, niewinności w tej roli, aby zaprezentować tę iskierkę miłości i pokazać, jak to jest, gdy się kocha po raz pierwszy – dodała Agnieszka Przekupień, musicalowa Maria.
- Muzyka w tym musicalu jest wspaniała, jest to klasyka na świecie. Cieszę się, że w Polsce w takim obrazie "West Side Story" się ukazuje. Muzyka jest niesamowicie trudna dla orkiestry – podkreślił Vladimir Kiradjiev, kierownik muzyczny.
Wielka i ważna premiera musicalu "West Side Story" odbędzie się już w piątek (23.09) na Dużej Scenie Opery i Filharmonii Podlaskiej.
- Reżyser na kilka dni przed premierą stara się nie dopuszczać do siebie uczuć stresu, musi się trzymać i musi być opoką dla zespołu. Do ostatniej minuty pracujemy, więc nie ma możliwości, aby już oceniać i odpuszczać. Jesteśmy w uczuciu, że cały czas działamy i to pomaga przetrwać nam stres – podsumował Jakub Szydłowski.
Czytaj również: Miłość silniejsza niż śmierć? Czyli przygotowania do premiery "West Side Story".
anna.kulikowska@bialystokonline.pl