Mimo że za oknami już właściwie wiosna i powietrze jakby bardziej przejrzyste, to jednak nie można zapomnieć, że w szczycie sezonu grzewczego w Białymstoku ciężko przez smog oddychać. Tym bardziej, że problem ten jest w mieście z każdym rokiem coraz bardziej odczuwalny. Niby coś się w sprawie walki z tym trującym zjawiskiem dzieje, ale konkretów mało.
Maciej Biernacki (miejski radny niezrzeszony) od jakiegoś czasu mówił o uruchomieniu programu "Oddychaj bezpiecznie w Białymstoku", w którym zapisane byłyby konkretne działania do podjęcia w najbliższym czasie. Do tej pory program był konsultowany z mieszkańcami i środowiskami naukowymi. Teraz ma już formę, która miałaby trafić do rady miasta.
- Od ponad pół roku pracowaliśmy w pewnym gronie nad tym programem i posiada on kilka głównych filarów, które umożliwią nam spokojne dotarcie do celu, a celem jest zmniejszenie zapylenia powietrza i likwidacja smogu w naszym mieście – mówi Maciej Biernacki.
Więcej czujników, informacji, pieniędzy
Te filary, o których wspomina, to przede wszystkim poprawa jakości monitorowania powietrza. Służyć miałoby temu zwiększenie ilości urządzeń pomiarowych w mieście, o co od dawna postulują wszyscy, którzy ze smogiem chcą walczyć.
- Chcielibyśmy, żeby do końca roku przynajmniej 30 czujników smogowych w Białymstoku zostało zamontowanych. Miałyby być one montowane na budynkach należących do miasta – szkół, przedszkoli, w taki sposób żeby np. rodzic przywożący dziecko do szkoły od razu widział, jakie jest powietrze w okolicach tej placówki – wyjaśnia radny.
Miałoby to być powiązane właśnie z systemem informacyjnym, który zawiadamiałby mieszkańców na wiele sposobów – na stronie internetowej miasta, portalach społecznościowych, wysyłając maile, SMS-y itp. System czujników miałby też współpracować z prywatnymi czujnikami, w które zaopatrują się mieszkańcy.
Inną propozycją zawartą w programie jest bon smogowy, z którego mogliby skorzystać mieszkańcy chcący skorzystać z rządowego programu "Czyste powietrze", ale nie mają na wkład własny. W ramach "Czystego powietrza" można otrzymać dofinansowanie na wymianę starych i nieefektywnych źródeł ciepła na paliwo stałe na nowoczesne źródła ciepła, spełniające najwyższe normy, jak i przeprowadzenie niezbędnych prac termomodernizacyjnych budynku. Można uzyskać nawet pokrycie 90% kosztów, ale jednak środki własne są potrzebne, a nawet przy 10% mogą one wynieść kilka-kilkanaście tysięcy złotych.
Wspomniany bon smogowy byłyby swoistą pożyczką od miasta, której jednak nie trzeba byłoby spłacać do momentu zbycia nieruchomości. Maciej Biernacki szacuje, że przeznaczenie 1 mln zł rocznie w budżecie na ten cel pozwoliłoby 50 domostwom skorzystać z programu rządowego.
Do tego wszystkiego dochodzą też działania kontrolne, które byłyby powierzone straży miejskiej oraz edukacyjne, związane z powołaniem eko-doradcy – biura i infolinii, gdzie można byłoby otrzymać informację o stanie powietrza, sposobie postępowania, programach wymiany źródeł ciepła itd.
Tylko czy ktoś to poprze?
Projekt przedstawiony przez Macieja Biernackiego ma trafić do miejskiej komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska. Jednak żeby mógł pojawić się na sesji, musi się pod nim podpisać minimum 5 radnych. Gdy zaczynano nad nim prace, Maciej Biernacki był jeszcze członkiem Platformy Obywatelskiej, a w sprawie programu działał wspólnie m.in. z Adamem Musiukiem, dzisiaj zastępcą prezydenta Białegostoku. Nie ma więc pewności, czy tym razem jego projekt uzyska poparcie radnych.
- Będę zapraszał wszystkich radnych, żeby się pod tym projektem podpisywali. Powietrze nie ma barwy politycznej. Wszyscy nim oddychamy i jest to nasz wspólny problem, który musimy rozwiązać – mówi Maciej Biernacki.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl