Obywatelska inicjatywa zmieniła się w urzędniczą farsę

2019.03.29 08:02
Mieszkańcy wspólnoty przy ul. Żytniej 11 chcieli mieć monitoring na podwórku, żeby czuć się bezpieczniej. Urzędnicy jednak wiedzieli lepiej, w którym miejscu należy postawić kamery.
Obywatelska inicjatywa zmieniła się w urzędniczą farsę
Fot: MN

Wspólnota mieszkaniowa bloku przy ul. Żytniej 11 od kilku lat starała się o objęcie podwórka koło bloku monitoringiem. Powodem było to, że często zbierała się tam młodzież, hałasowała, spożywała alkohol, dochodziło też do aktów wandalizmu – np. pojawiania się niecenzuralnych napisów na murach, podpalenia samochodów czy elewacji budynków.

Oko na wandali

Pierwszy pomysł, żeby coś z tym zrobić, pojawił się już w 2015 roku, gdy w ramach Budżetu Obywatelskiego 2016 zrealizowano przy bloku projekt "Nasze nowe podwórko", który polegał na stworzeniu nowego placu zabaw, siłowni pod chmurką, parkingu, oświetlenia, odnowienia zieleni.

Jako że projekt ostatecznie kosztował mniej niż początkowo zakładano (szacowano, że koszt to 432 tys. zł, a wyniósł on 375 tys. zł), mieszkańcy poprosili, żeby za resztę środków zamontować w tym miejscu kamery. Dopominał się o to choćby radny miejski poprzedniej kadencji Tomasz Janczyło, który w interpelacji prosił o zamontowanie w tym miejscu monitoringu, jednak uzyskał odpowiedź, że nie ma na to środków.

Mieszkańcy nie zamierzali jednak czekać na to, aż w końcu miasto samo z siebie zamontuje w tym miejscu monitoring. Sprawą zajęła się pani Anna Zdep, która w Budżecie Obywatelskim 2018 złożyła projekt "Bezpieczne osiedle Centrum" przewidujący założenie w tym miejscu monitoringu.

- W 2017 roku, gdy zobaczyłam plakaty budżetu obywatelskiego, uznałam, że może warto napisać projekt. Przygotowałam go i zebrałam pod nim podpisy 40 osób. Przeszedł on weryfikację, chociaż początkowo chciałam, żeby pojawiła się tu również wiata rowerowa, ale na to nie zgodził się zarząd dróg. Jednak zaznaczyłam, gdzie ma pojawić się kamera – opowiada pani Anna.

Zresztą nie tylko mieszkańcy, ale też mająca w pobliżu, przy ul. Waryńskiego 41a, swoją siedzibę firma, także wyraziła poparcie dla tego projektu, ponieważ kilka lat wcześniej poniosła straty materialne w związku z podpaleniami samochodów na parkingu.

Według projektu pani Anny monitoring miał obejmować zarówno wspomniany plac zabaw, nowo powstały parking oraz teren przed blokiem.

- Te osoby, które siedzą tutaj wieczorami, żeby uniknąć objęcia monitoringiem, przeniosą się centralnie przed blok i nadal będą robić to samo. Dlatego ważne dla mnie było, żeby kamery obejmowały też teren przed klatkami – mówi pani Anna.

Kamery nie do końca celowe i gospodarne

Gdy wydawało się, że tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem, rozpoczęły się problemy. Pani Anna przez kilka miesięcy od maja 2018 nie mogła skontaktować się z nikim z Zarządu Mienia Komunalnego, żeby porozmawiać o szczegółach projektu. Kontakt ze strony ZMK pojawił się dopiero w październiku 2018 roku, gdy zaproszono ją, żeby podpisała się pod oświadczeniem, że zapoznała się z projektem, który będzie realizowany.

Tylko że zakładał on postawienie słupa z kamerami w zupełnie innym miejscu niż przewidywał pomysł pani Anny. Jednak, co ciekawe, umowę na realizację tego zadania z wyłonionym w przetargu wykonawcą podpisano już 12 kwietnia.

- Gdy w rozmowie z przedstawicielem ZMK zwróciłam uwagę, że mój projekt zakładał co innego, usłyszałam, że ja w tym momencie nie mam już nic do powiedzenia, a od decyzji nie ma odwrotu – relacjonuje pani Anna.

Okazuje się więc, że ZMK zmieniło założenia, rozpisało przetarg, rozstrzygnęło go i dopiero potem, na chwilę przed rozpoczęciem prac, poinformowało o tym wnioskodawczynię. Zapytaliśmy więc w magistracie, dlaczego ta sytuacja tak wyglądała. Odpowiedź dostaliśmy bezpośrednio z Zarządu Mienia Komunalnego.

- Zaproponowana przez projektanta lokalizacja słupa z dwoma kamerami szerokokątnymi monitorującymi przestrzeń publiczną, na którą składa się parking, plac zabaw oraz siłownia zewnętrzna, była optymalna. W złożonym wniosku do Budżetu Obywatelskiego nie pojawia się stwierdzenie, iż zachodzi potrzeba monitorowania wejścia do budynku Wspólnoty Mieszkaniowej przy ul. Żytniej 11. Gdyby tak było, projekt zostałby skierowany do poprawy z uwagi na "Zasady Budżetu Obywatelskiego w Białymstoku na 2018 rok", ponieważ nie spełniałby kryterium celowość i gospodarności, ponadto naruszałby obowiązujące przepisy prawa. Kamery monitoringu miejskiego mogą rejestrować tylko przestrzeń publiczną - odpowiedział nam w piśmie Grzegorz Stępnicki z Zarządu Mienia Komunalnego.

Zachodziła obawa, że kamery mogą "zaglądać" ludziom w okna, jednak trudno sobie wyobrazić, że nie dałoby się ich ustawić w taki sposób, żeby obejmowały teren poniżej linii okien. Szczególnie że kamera, które jest skierowana na plac zabaw, też teoretycznie obejmuje wejścia do klatek bloku przy ul. Żytniej 13.

W odpowiedzi napisane jest także, że we wniosku nie było podanej konkretnej lokalizacji słupa, chociaż na kopiach dokumentu złożonych razem z wnioskiem do budżetu obywatelskiego jest mapka, na której lokalizacja słupa jest zaznaczona.

Jednak już nawet pomijając tę kwestię, sam sposób przygotowania inwestycji może budzić wątpliwości. Wydaje się, że istotą budżetu obywatelskiego jest realizacja potrzeb mieszkańców, którzy je zgłaszają. Tu potrzebą nie jest jakieś "widzi mi się", ale kwestia bezpieczeństwa mieszkańców. Wypadałoby więc przynajmniej skonsultować z nimi projekt, przed tym jak zostanie on zatwierdzony i umiejscowiony w przetargu na realizację inwestycji.

Ciekawostką jest też to, że gdy na początku stycznia zwołano zebranie okolicznych wspólnot, na którym rozmawiano o monitoringu, to pani Anny, jako pomysłodawczyni, nawet na nie nie zaproszono.

Problem nie zniknął

Kamery są zamontowane już od grudnia i monitorują podwórko, chociaż nie w sposób, jaki chcieliby mieszkańcy. Szczególnie że akty wandalizmu nadal występują.

- Oczywiście, że występują. Codziennie widzę osoby, które siedzą przed blokiem i piją alkohol. Patroli policji jest też więcej, bo dochodziło do różnych zdarzeń na osiedlu, choćby przy siedzibie Telewizji Polskiej, ale akty wandalizmu nadal są obecne - mówi pani Anna.

Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl
1224 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39