Na początku roku w życie weszło osławione LexSzyszko, które zmieniało zasady usuwania drzew z prywatnych posesji. Można to już było zrobić bez zezwolenia, pod warunkiem, że robi się to w związku z działalnością gospodarczą. W Białymstoku widać było wzmożoną wycinkę i nie pomogło nawet ostateczne zaostrzenie prawa i fakt, że od kwietnia chęć wycięcia drzew znów trzeba zgłosić do urzędu.
Bo po co płacić?
Bez względu na wszystko, za usunięcie drzewa było trzeba zapłacić. Stawki ustalała gmina, a w przypadku, gdy nie podjęto odpowiedniej uchwały, obowiązywała stawka maksymalna – 500 zł za cm obwodu drzew lub 200 zł za m2 krzewów. Jednak i tą kwestią postanowiło się zająć ministerstwo, które od lipca wprowadziło nowe stawki.
Dla drzew powyżej 101 cm w obwodzie mają one wynieść od 15 do 270 zł za 1 cm obwodu, a dla krzewów ta kwota jest właściwie symboliczna. Zwróciły na to uwagę ruchy miejskie, które twierdzą, że na tym rozporządzeniu najbardziej skorzystają deweloperzy.
- Niskie stawki za usuwanie drzew to "prezent" dla deweloperów. Brak wyższych stawek będzie tym bardziej zachęcał inwestorów do pozbywania się drzew, nawet jeśli ich zachowanie byłoby możliwe przy nowym zagospodarowaniu działki – mówi Piotr Kempisty z białostockiego Instytutu Działań Miejskich.
Aktywiści wyliczają: opłata za platana klonolistnego o 150 cm w obwodzie (około stuletni okaz) wyniesie 2,25 tys. zł, przy czym w roku 2015 za wycięcie tego drzewa trzeba było zapłacić ponad 50 tys. zł. Za takiej samej wielkości brzozę brodawkowatą (ok. 70-letnią) trzeba będzie niedługo zapłacić 3,75 tys. zł, a w roku 2015 opłata za jej wycięcie wynosiła ponad 20 tys. Za buk o 150 cm obwodzie (wiek ok. 100 lat) opłata wyniesie 8,25 tys. zł, zaś w 2015 r. za takie drzewo trzeba było zapłacić tak jak za platana.
Starych drzew się nie wycina... w teorii
Uwagę aktywistów zwracają tez inne kontrowersyjne zapisy w nowym prawie. Obowiązywać będzie bowiem nowy podział drzew ze względu na obwód – do 100 cm i powyżej 101 cm. Wcześniej był on bardziej szczegółowy, a kategorie wyglądały następująco: 101-200, 201-300, 301-500, 501-700 i powyżej 700 cm.
- Proponowany uproszczony podział tłumaczony jest tym, że drzewa powyżej 200 cm są rzadziej usuwane. Takich drzew usuwanych jest mniej tylko dlatego, że niewiele dożywa zaawansowanego wieku, co wynika z presji inwestycyjnej i gospodarczej. Jednak usunięcie jednego takiego drzewa stanowi większą stratę dla środowiska, przyrody, krajobrazu, niż usunięcie wielu drzew o mniejszych wymiarach. Co więcej, brak wyższych stawek za usuwanie drzew o obwodach większych niż 200 cm będzie tym bardziej zachęcał inwestorów do pozbywania się ich – tłumaczy Piotr Kempisty.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl