Sąd już raz skazał rolnika wyrokiem nakazowym. Mężczyzna miał zapłacić 200 zł grzywny, ale oskarżony wniósł sprzeciw. Twierdzi, że nawet nie wiedział o rozprawie.
Rolnik z Zabłudowa odpowiada przed sądem jako organizator całego protestu. Sam oskarżony twierdzi jednak, że na jego polu zebrali się inni gospodarze, żeby omówić zaistniały problem z wyceną szkód wyrządzonych przez dziki.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zdarzeń z początku lipca zeszłego roku. Niezadowoleni rolnicy jechali wtedy drogą krajową nr 19 z Zabłudowa do Białegostoku. Rolnicy jechali wolno i przez to stworzyły się na trasie duże korki. Około 30 rolników zatrzymało się wtedy na parkingu przy cmentarzu przy ul. Suchowolca. Problem jednak w tym, że nikt nie zgłosił protestu do prezydenta Białegostoku (należało to zrobić do organu gminy). Rolnicy chcieli tylko porozmawiać, m.in. z wójtami, o wysokości odszkodowań. Niestety nikogo właściwie nie było, więc gospodarze rozjechali się do domów.
Oskarżony odmówił wtedy przyjęcia mandatu. Twierdzi, że jest niewinny i domagał się, żeby sąd przesłuchał kilkunastu świadków - innych rolników, którzy brali udział w proteście. Mężczyzna zgłosił na komendzie, że mogą wystąpić utrudnienia w ruchu, ale nie zrobił tego w urzędzie miasta. Jeden z policjantów, który zeznawał przed sądem, powiedział, że zgłoszenie dotyczyło zabezpieczenia przejazdu.
W marcu zostaną przesłuchane jeszcze dwie osoby.
Od wtorku (3.02) trwa blokada drogi nr 19. Podlascy rolnicy w ten sposób chcą pokazać, że ich sytuacja jest dramatyczna. Chodzi m.in. o zniszczone przez dziki uprawy.
lukasz.w@bialystokonline.pl