Ponad pół roku temu (1.06) Trybunał Konstytucyjny unieważnił rozporządzenie rządu dotyczące cofnięcia decyzji o utworzeniu gminy Grabówka. Oznacza to więc, że formalnie powinna ona istnieć, mieć odrębne władze i budżet. Rządzący nie poczuwają się jednak do zrealizowania jakichkolwiek działań w tej sprawie.
Mieszkańcy tej (nie)istniejącej gminy ciągle walczą o to, żeby w końcu sformalizować założenia obowiązujące od początku 2016 r. W lipcu i we wrześniu wysłali do ówczesnej premier Beaty Szydło ponad 400 listów w tej sprawie. Jak się jednak okazuje, nie dość, że nie otrzymali oni odpowiedzi, to nawet korespondencja do niej nie dotarła. Była ona wysyłana za pośrednictwem wojewody, który twierdzi, że przekazał ją do MSWiA i tam ona prawdopodobnie utknęła.
- Zapowiadałem, że do 28 grudnia wyślemy do kancelarii pani premier 8,5 tys. listów. Okazuje się, że pierwsze dwie partie w ogóle nie dotarły, dlatego nie było sensu, żeby je dalej zbierać - mówi Tadeusz Karpowicz, sołtys Grabówki.
Poseł Robert Tyszkiewicz skierował do ministra Błaszczaka interpelację w tej sprawie, w której pyta o to, kiedy listy zostaną przekazane, dlaczego to się jeszcze nie stało i jakie zostaną wyciągnięte konsekwencje w stosunku do osób za to odpowiedzialnych.
- Nie może być tak, że obywatel nie otrzymuje od urzędników odpowiedzi na swoje pytania i wnioski. Jestem przekonany, że ta aktywność gminy Grabówka jest problemem dla władzy, a więc stosuje coś w rodzaju wybiegu, żeby nie odpowiadać na petycję jej mieszkańców – mówi Robert Tyszkiewicz.
Sytuacja jest tym bardziej obciążająca administrację rządową, że na każdego rodzaju urzędzie istnieje przykaz udzielenia odpowiedzi w ciągu 30 dni, lub, w sytuacjach szczególnych, w ciągu 60 dni. Przedstawiciele gminy Grabówka zapowiedzieli, że mają zamiar dostarczyć listy osobiście już do nowego premiera, tak żeby nie było wątpliwości, że je otrzyma.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl