Do dziś zachowało się 110 utworów kompozytora. Pisał pieśni inspirowane białoruskim folklorem, utwory na chór i zespoły kameralne, ale przede wszystkim utwory fortepianowe. Jego biografię przypomniały prace Viktara Skarabahatava – białoruskiego śpiewaka operowego oraz książka "W stronę Tarasiewicza" Hanny Kondriatuk-Świerubskiej, dziennikarki białoruskiego tygodnika "Niwa" w Białymstoku. Spuściznę kompozytora przechowywał, a następnie przekazał do archiwum w Mińsku jego przyjaciel, Anatol Czerapiński, który także ufundował pomnik na mogile Tarasiewicza na cmentarzu prawosławnym w Sokółce.
Teraz zakątek pamięci poświęcony Tarasiewiczowi (przedmioty udostępniło Białoruskie Towarzystwo Historyczne) powstał w Operze przy Odeskiej. Podczas trzydniowego festiwalu (10-12 maja) odbyła się także debata poświęcona stosunkom polsko-litewskim, połączona z promocją książki „My nie bracia, my sąsiedzi”, która zawiera teksty i dokumenty o stosunkach polsko-litewskich widzianych z polskiej perspektywy. Festiwal poruszać ma bowiem również tematy poświęcone pograniczu.
– Jeżeli cokolwiek wiemy o Litwie, to jest to obraz mocno wypaczony – mówił historyk Krzysztof Buchowski, prof. Uniwersytetu w Białymstoku. – Ciągle chcemy w Litwinach widzieć braci, a to niekoniecznie jest dobrze przez nich odbierane.
Festiwal był też znakomitą okazją do poznania twórczości Tarasiewicza. W koncertach wystąpili artyści polscy i białoruscy oraz Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej. Otwarto też wystawę obrazów Olega Kobzara. Postać kompozytora przypomniał film Jerzego Kaliny.
Dobry początek odkrywania muzycznej historii na nowo. Patronowaliśmy festiwalowi.
anna.d@bialystokonline.pl