Ciągle trwają rozmowy pomiędzy przedstawicielami nauczycieli i pracowników oświaty a rządem dotyczące postulatów tych pierwszych co do podwyżek. Do tej pory warunkiem pedagogów był 1 tys. zł podwyżki dla każdego, na co strona rządowa nie chciała się zgodzić. Jednak we wtorek (2.04), po porannym posiedzeniu Prezydium Rady Dialogu Społecznego na temat sytuacji w oświacie, przedstawiciele nauczycielskich związków zawodowych poinformowali, że zmienili swoją propozycję. Teraz domagają się wzrostu wynagrodzeń o 30% dla każdego nauczyciela.
- Te 30% to jest kwota dla nauczyciela stażysty na poziomie zwiększenia wynagrodzenia o jakieś 720-730 zł miesięcznie, natomiast dla nauczyciela dyplomowanego to kwota około 990 zł – poinformował Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych.
Przedstawiciele związków czekają teraz na odpowiedź ze strony rządu. Rozmowy mają być kontynuowane od godz. 16.00.
Jest to postęp w porównaniu do ostatnich dni, kiedy wydawało się, że zapowiedziany przez nauczycieli na 8 kwietnia strajk na pewno się rozpocznie. W samym województwie podlaskim przystąpienie do niego zadeklarowało około 88% nauczycieli, co sparaliżowałoby działanie placówek. Szczególny problem stanowiłoby zorganizowanie kwietniowych egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów, bowiem potrzebni są do nich wykwalifikowani nauczyciele, którzy zasiedliby w komisjach.
- Wydaje mi się, że jest o czym rozmawiać, ale to nie może być kompromis polegający na tym, że związki zawodowe się ze wszystkiego wycofają – mówi Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego i dodaje: - Związki szukają wyjścia z tego dramatycznego impasu.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl