Słowa, które szokują
Igrzyska w Pekinie miały być dla Natalii Maliszewskiej piękną przygodą, a okazały się prawdziwym horrorem. Najlepsza polska łyżwiarka szybka nie może skupić się na sportowej rywalizacji, bo wciąż musi robić testy na obecność koronawirusa czy przebywać w zamknięciu. Po tym jak 26-latka została wykluczona z rywalizacji na 500 m, zawodniczka zdecydowała się uzewnętrznić swoje emocji, stąd też w mediach społecznościowych zamieściła specjalny i bardzo długi wpis.
"Jest mi tak cholernie ciężko odezwać się i cokolwiek powiedzieć. Dać znać, że żyję, choć uważam, że coś we mnie wczoraj umarło. Od ponad tygodnia żyję w strachu, a te wahania nastroju i płacz, który pozbawia mnie tchu, sprawiają, że nie tylko ludzie wokół mnie się martwią, ale ja sama. Wiem, że dużo osób nie rozumie tej sytuacji. Testy pozytywne, negatywne, testy bliskie wyjścia z izolacji, nagle testy pozytywne, które kwalifikują mnie do leżenia w szpitalu pod respiratorem. Później znowu dobre wyniki i szansa na warunkowe zwolnienie. Później totalna klapa. Brak możliwości... nadzieja umarła." - czytamy w poruszającej wiadomości opublikowanej przez Natalię Maliszewską.
Tak odbierane są marzenia
Najgorsze miało dopiero nadejść. Prawdziwy emocjonalny rollercoaster rozegrał się w ostatnich godzinach przed potencjalnym startem.
"Ostatecznie w dzień startu o 3 w nocy ludzie wyciągają mnie z izolatki... Ta noc to był horror. Spałam w ubraniu, bo bałam się, że ktoś za chwilę zabierze mnie znowu do izolatki. Przez zasłony wyglądałam tylko trochę. Jednym okiem, bo bałam się, że mnie ktoś zobaczy. Później wielka nadzieja. Pakuję się na lodowisko, startuję! Rozpakowuję ubrania, rozwieszam strój... i nagle wiadomość, że oni się jednak pomylili! Że jednak nie powinni wypuszczać mnie z izolatki! Że jednak jestem zagrożeniem! Że nie mogę wystartować. Muszę wracać jak najszybciej do wioski... Ja też tego nie rozumiem. W nic już nie wierzę. W żadne testy, w żadne igrzyska. Jest to dla mnie jeden wielki ŻART. Mam nadzieję, że ten, kto tym steruje, nieźle się przy tym bawi... Mój mózg i moje serce więcej już nie zniosą. A WAM DZIĘKUJĘ. Do usłyszenia niedługo" - kończy Maliszewska.
26-letnia białostoczanka nie straciła jeszcze szansy na olimpijski medal. Przed Natalią starty na 1000 m czy 1500 m, a także zmagania sztafetowe. Na dłuższych dystansach Polka powinna już wystąpić. Zwłaszcza, że w niedzielę (6.02) udało się jej odbyć pierwszy trening na lodzie.
rafal.zuk@bialystokonline.pl