Niedaleka przyszłość. Świat opanowany przez tak zwanych "przemienionych" chyli się ku upadkowi. Czwórka dezerterów z frontu zachodniego przemierza Europę szukając bezpiecznego miejsca.
Fot: materiały prasowe
W filmie "Wataha" zobaczymy Piotra "Mozarta" Mocarskiego
W ciągnącym się kilometrami lesie, ich samochód odmawia posłuszeństwa. Szukając schronienia na noc, trafiają na stary zapomniany hotel w środku lasu, w którym - jak się okazuje - ukrywa się pewna rodzina. Wszyscy będą musieli stoczyć walkę ze złem, które kryją w samych sobie.
"Wataha" Wiktora Kiełczykowskiego to pierwszy polski horror o żywych trupach. Jedną z głównych ról gra w nim znany białostocki kabareciarz Piotr "Mozart" Mocarski. Premiera już w poniedziałek, 24 października o godz. 19 w kinie Forum.
Z pomysłem na postać
Piotr wciela się w Rocha, jednego z żołnierzy oddziału specjalnego, który ma uratować ludzkość przed grupą "przemienionych" w zombie osobników.
- Reżyser pozwolił mi na dużą inwencję. Miałem wpływ na tę postać - przyznaje "Mozart". - Roch stał się takim dość nieobliczalnym, bardzo szybko zmieniającym się człowiekiem. To najbarwniejsza postać tego filmu, budująca największe napięcie.
Reżyser przystał na zmiany w scenariuszu, m.in. na pomysł "Mozarta", by Roch niemal w każdej scenie coś lizał.
Czy kabareciarz miał problemy z zagraniem takiej roli? - Na planie czułem się bardzo dobrze - odpowiada Piotr. - Grałem już role morderców i bandytów (ma na koncie występy w serialu "Sędzia Anna Maria Wesołowska" czy "Magazynie Kryminalnym 997" - przyp. red.). Poza tym moje kabaretowe doświadczenie pomagało, gdy zdjęcia trwały po kilkanaście godzin.
Film powstał w niecały tydzień - kręcono go w listopadzie zeszłego roku w Krzymoszycach koło Międzyrzeca Podlaskiego. Większość scen rozgrywa się w udostępnionym przez znajomego Leszka domu.
Casting w głowie reżysera
Piotrek wspomina, że Wiktora poznał dokładnie tam, gdzie kręcili film.
- Myślę, że casting odbywał się w głowie reżysera. Na początku miałem pewne obawy związane z przyjęciem tej roli, ale skoro miałem już podobne doświadczenia, pomyślałem: dlaczego nie spróbować tutaj? Na planie poczułem, że była to odpowiednia decyzja - mówi z przekonaniem.
Jedynym zaskoczeniem był dla niego fakt, że cały film został nakręcony aparatem fotograficznym. Potem dowiedział się, że podobnie było choćby w przypadku serialu "Dr House".
Podczas realizacji spotkały się osoby z różnych środowisk. Robert Wrzosek, aktor teatralny i telewizyjny, znany m.in. z serialu "Tajemnica Twierdzy Szyfrów", były wokalista Dżemu, Jacek Dewódzki, kabareciarz Piotr Mocarski, satyryk Robert Oleszczuk i aktorki - Agata Nizińska, Anna Jażdżyk (zajmuje się też fotomodelingiem) oraz Marta Łącka (zagrała w "Galeriankach").
Nie znali się wcześniej, ale na planie szybko znaleźli wspólny język. - To było dla nas nowe doświadczenie, fajna zabawa. Czasami dochodziło do spięć, ale potem te emocje fantastycznie przekładały się na ekran - przyznaje Piotr.
Film ma jeszcze jeden białostocki akcent. Jest nim pochodzący z Białegostoku Marek Papaj, który odpowiada za muzykę i udźwiękowienie.
Premiera w Białymstoku
"Wataha" jest pracą dyplomową pięciu studentów Warszawskiej Akademii Filmu i Telewizji. Poza reżyserem i autorem scenariusza Wiktorem Kiełczykowskim, film realizowali: Marcin Kiełczakowski (zdjęcia), Jan Asenda (kierownik produkcji), Agnieszka Badowska (montaż) oraz Tomasz Świdecki (dźwięk). Premiera filmu planowana była w stolicy (większość osób pracujących przy projekcie związana jest z Warszawą - przyp. red.). Reżyser zgodził się jednak na Białystok. Na udział w premierze, która odbędzie się w poniedziałek w kinie Forum (bilet kosztuje 10 zł), udało się też namówić wszystkich aktorów. Po projekcji wszyscy przeniosą się do pubu Mao przy ul. Młynowej 44, gdzie będzie można m.in. porozmawiać z aktorami i reżyserem (dla osób z biletami na film "Wataha" wstęp do Mao wolny, dla pozostałych - 15 zł).
Po Białymstoku film będzie pokazywany m.in. we Wrocławiu i Warszawie. Trafi też na festiwale w Kanadzie, Australii i Tokio. Kanadyjski dystrybutor jest "Watahą" do tego stopnia zainteresowany, że ma plany związane z jej pełnometrażową wersją - obecna trwa blisko pół godziny.
- Siłą tego filmu są szybko zmieniające się sceny i zaskakujące elementy - mówi Piotr. - "Wataha" łączy w sobie elementy horroru, sensacji i thrillera.
andy
Przeczytaj także