Pink Freud to zespół założony w 1998 r. przez basistę Wojtka Mazolewskiego. Wykonuje muzykę, którą określić można jako punk-jazz. Zresztą określanie czy też zawężanie ich twórczości do jednego gatunku mija się z celem.
Bowiem przede wszystkim Pink Freud to niesamowita fuzja dźwięków, pełna energii, radości i tego, co w muzyce najlepsze: uczuć, rodzących się w kontakcie z nimi. Świetny występ Pink Freud to dowód na to, że są w tym obszarze przestrzenie całkiem nowe, nieznane i jeszcze nie wyeksplorowane.
Zaskakujący, niezwykle żywy, nieoczywisty – tak można określić koncert Pink Freud w ramach Festiwalu Wschód Kultury/Inny Wymiar. Artyści łączą jazzowe wątki z mocnym brzmieniem, ma się wrażenie także, że muzyka ich ma w sobie coś z transowych inspiracji. Publiczność, tak licznie zgromadzona w sali jak urzeczona uczestniczyła w muzycznych czarach Pink Freud.
Można trafić na opinie, że zespół uprawia wręcz "coś z szamanizmu", jest to "plemienna wręcz wspólnota muzykowania". "Na szczęście nie uświadczymy tu muzycznej kalki, zaś energia i szczerość zniewalają" (Piotr Iwicki).
Niesamowitość Pink Freud polega na zaproszeniu innych do swojego świata, świata pełnego improwizacji, szalonych kawałków, wykraczających poza sztywne ramy muzycznych norm. Daje to efekt po prostu "wow", dotknięcia innego wymiaru muzyki.
W drugiej części koncertu wystąpili Karaś/Rogucki, czyli Jakub Karaś - polski muzyk młodego pokolenia, który tworzył zespół The Dumplings oraz Piotr Rogucki – wokalista, autor tekstów, były członek zespołu Coma. Muzycy spotkali się w latach 2019-2020, wspólnie stworzyli płytę "Ostatni bastion romantyzmu". Zespół tworzy alternatywny pop. Kuba Karaś odpowiada w tym tandemie za produkcję, a Piotr Rogucki zajmuje się tekstami.
Podczas występu można było usłyszeć materiał z płyty, który muzycy określają jako: "erotyki motoryzacyjno-katastroficzne". Całość jest mroczna, gęsta, mimo wszystko wyraża tęsknotę i romantyczne uniesienia.
anna.kulikowska@bialystokonline.pl