Optymistyczny powrót do Janoscha
Przedstawienie reżyseruje Ireneusz Maciejewski i jest to trzeci spektakl na podstawie tekstu Janoscha, który zdecydował się zrealizować. Dwa poprzednie to "Dzień dobry, świnko" i "Idziemy po skarb".
- Opowiadamy historię o przyjaźni, której siła może spełnić każde marzenie - mówi Ireneusz Maciejewski. - To też historia o codzienności, która dotyczy nas wszystkich. Czasem nieznośna lekkość bytu potrafi uwierać. Wtedy trzeba wyjść na spacer, przewietrzyć głowę, by docenić to, co ma się na co dzień. To bardzo optymistyczny i familijny spektakl.
Reżyser podkreśla, że u Janoscha nie ma wielkich dramatów czy spraw, ale wszystko, co wydarza się na scenie też nas dotyczy. W gruncie rzeczy każdy przecież poszukuje szczęścia. Bohaterowie historii postanawiają wyruszyć do wymarzonej Panamy - gdzie wszystko jest lepsze, pachnące przygodą, a przede wszystkim bananami.
Janosch tak wciągnął Maciejewskiego, że reżyser postanowił odkurzyć zapomniany teatr parawanowy. Przyznaje, że z chęcią wraca tym tytułem do twórczości Janoscha.
Muppety śpiewają piosenki
W spektaklu zobaczymy lalki pacynki, przypominające muppety. Wędrują do wymarzonej Panamy, ale po drodze mają niezwykłe przygody.
- Temat, którym się zajmujemy jest delikatny, emocje są subtelne. Potrzebna jest jednak ekspresja. Muppety doskonale się do tego nadają. Mogą zaśpiewać, mają pewną bezwładność. To wdzięczna forma do opowiadania historii - wyjaśnia Dariusz Panas, scenograf.
Janosch również ilustruje swoje książki - było to więc wyzwanie dla scenografa.
- Nie chodzi o to, by kopiować styl autora, ale zachować lekkość, która w tych rysunkach jest - przyznaje Dariusz Panas i dodaje, że chodzi o "akwarelowy urok".
W teatrze nie można posłużyć się akwarelą, więc trzeba było to ująć w innych środkach ekspresji. Oczywiście nie dało się zupełnie uciec od inspiracji Janoschem. Mamy tu bowiem do czynienia z personifikacją zwierząt.
Muppety nie tylko przykuwają wzrok, ale też śpiewają. Autorem muzyki jest Sambor Dudziński, teksty piosenek napisała Aglaia Janczak.
- Sambor jest też lalkarzem i zna specyfikę takiego teatru - tłumaczy reżyser. - Zależało mi, by muzyka była z jednej strony lekka, a z drugiej - poetycka. Niekoniecznie zagrana przez muzyków klasycznych. Nasi bohaterowie zagrali na łyżkach i na instrumentach domowych. Sambor też wykorzystuje instrumenty nieoczywiste.
Wyzwanie dla aktorów
W spektaklu występują aktorzy BTL-u: Magdalena Dąbrowska, Iwona Szczęsna, Kamila Wróbel, Wiesław Czołpiński, Jacek Dojlidko, Artur Dwulit i Błażej Piotrowski.
Jacek Dojlidko, który wciela się w postać Tygryska, przyznaje, że po raz pierwszy gra lalką pyskówką animowaną przez aktora typu za parawanem. Wymaga to dużej precyzji, synchronizacji ruchu paszczy lalki z mimiką człowieka, a także reagowania na rekwizyty i partnera. Z kolei Wiesław Czołpiński gra Gabriela - alter ego autora tekstu.
- Staram się na oczach widza budować historię. Ona nie ma końca, ale ja go szukam. Poza tym dopowiadam, komentuję - mówi aktor.
Premiera spektaklu odbędzie się w najbliższą niedzielę o godz. 16.00 na dużej scenie BTL-u. Przedstawienie trwa 70 minut. Pozostałe pokazy zaplanowane są: 19 grudnia (godz. 9.00 i 11.00) i 20 grudnia (godz. 9.00), 9 stycznia (godz. 9.00), 10 stycznia (godz. 9.00), 12 stycznia (godz. 9.00) i 13 stycznia (godz. 16.00). Dwa ostatnie spektakle będą połączone z zabawą choinkową.
Repertuar Białostockiego Teatru Lalek
anna.d@bialystokonline.pl