Na pierwszy ogień ruszyli zawodnicy najwyższej klasy, a w niej Damian Bykowski. Niestety problemy białostoczanina zaczęły się już od rana, od awarii motocykla na treningu kwalifikacyjnym. Na szczęście udało się zrobić jedno "jako takie" okrążenie czasowe - żeby wziąć udział w wyścigach. Wśród juniorów Kacper Majowicz uzyskał 3. czas, a Maksymilian Nikiel - 6. czas w treningu kwalifikacyjnym klasy MX85. Bartłomiej Nadolny w najmłodszej klasie uzyskał dobry 9. czas na 16 zawodników.
W zawodach Kacper Majowicz minął się o włos od podium, zajmując 4. lokatę z wynikiem 3-3. Maksymilian Nikiel imprezę zakończył podobnie jak na treningu na 6. pozycji, a Bartłomiej Nadolny po zawziętych wyścigach ostatecznie zajął 11. miejsce. Pecha również miał nasz czołowy zawodnik #108, nie skończył pierwszego wyścigu z przyczyn technicznych.
W drugim podejściu motor Bykowskiego uległ kolejnej awarii.
- Raz na wozie, raz pod wozem. Szkoda... bo lubię ten tor w Gdańsku, a jakoś ostatnio nie mam do niego szczęścia. Rok temu miałem wypadek, a teraz znowu coś poszło nie tak. Tego dnia miałem straszną barierę w głowie, w postaci ciągłego myślenia nad tym, czy mi za chwile motor nie "stanie". Skoki w Gdańsku są dość pokaźne, jest wiele szybkich elementów, w których naprawdę da się podpiąć parę biegów - więc to tylko potęgowało moje obawy - mówi Damian Bykowski.
O miejscu na podium można już było tylko pomarzyć.
- W drugim wyścigu podczas ferworu walki z moim kolegą Mikołajem Kołodziejakiem o 3. pozycję trochę się zapomniałem. W każdym razie na dwa kółka przed końcem mój motor zaczął pracować bardzo dziwnie, więc pierwszy sygnał w mojej głowie to to, że moja jazda zaraz się skończy. Automatycznie zwolniłem i starałem się jechać zapobiegawczo. I po mecie kolejne rozczarowanie, to nie poprzednia awaria tylko kolejna - pęknięty wydech... No nic, było minęło. Odnośnie Gdańska, do trzech razy sztuka, w tym roku będę miał okazję się jeszcze zrehabilitować - podsumował Bykowski.
blazej.o@bialystokonline.pl