Kiedyś wstyd
Przez wiele lat sklepy z używaną odzieżą, nazywane inaczej lumpeksami, ciucholandami, szmateksami, kojarzone były głównie z tandetą i niską jakością ubrań. Zdecydowanie też przeznaczone były dla uboższej części społeczeństwa.
Miejsca te charakteryzowały się przede wszystkim szeroką ofertą tanich ubrań z Zachodu. Można było znaleźć tam praktycznie każdą część garderoby, obuwie, torebki czy nawet rzeczy do domu. Co istotne, asortyment takiego sklepu, a dokładniej jakość, pozostawiała wiele do życzenia, towar pochodził głównie z zagranicznych skupów i zbiórek.
Miało to duży wpływ na sposób rozliczania - standardowo była to całościowa waga wybranego towaru a nie rzeczywista wartość danej rzeczy.
W ostatnim czasie popularność tego typu miejsc zaczęła jednak spadać. Polacy coraz chętniej zaczęli za to odwiedzać większe sklepy z odzieżą używaną, z metkowanym i indywidualnie wycenionym towarem.
- Przede wszystkim obecnie zdecydowanie większą uwagę zwracamy na jakość kupowanych ubrań. Najzwyczajniej w świecie zbyt wiele razy sparzyliśmy się na najtańszej odzieży i teraz wolimy sięgnąć po lepiej wykonany produkt – ocenia Katarzyna Gogga, właścicielka Secondo, jednego z największych salonów z odzieżą używaną w Białymstoku.
Dziś codzienność
Dużą rolę odgrywa również dostępność ubrań sygnowanych znanymi markami. Dziś nie są to już pojedyncze sztuki, o które trzeba walczyć z innymi chętnymi, a pojawiające się na wieszakach co tydzień propozycje od topowych producentów, w wielu fasonach i rozmiarach.
Na przestrzeni lat zmienił się również wystrój takich lokali - z reguły jest teraz dużo przestrzeni, większość rzeczy jest posegregowana i wisi na wieszakach, unosi się przyjemny zapach, do tego są również przymierzalnie, a nawet i kącik dla dzieci.
- Warto zwrócić również uwagę na zmianę w naszym podejściu. Dawniej wstydem było przyznać się przed znajomymi do kupowania odzieży używanej. Dziś second handy stały się stałym elementem naszej rzeczywistości, a fakt "upolowania" świetnego ciuchu od znanego producenta w śmiesznie niskiej cenie często bywa nie tylko powodem do radości, ale i okazją do pochwalenia się tym faktem przed swoim otoczeniem – zauważa Katarzyna Gogga.
Warto jednak pamiętać, że jednym z głównych powodów, dla którego odwiedzamy takie sklepu, jest niska cena ubrań i oszczędności, jednak nie z konieczności redukowania wydatków a z chęci racjonalnego gospodarowania swoim budżetem. Niekiedy takie rzeczy są nawet 10 razy tańsze niż nowe.
- Wśród naszych stałych klientów mamy wielu lekarzy czy prawników, czyli osób, które bez większych problemów mogłyby pozwolić sobie na zakup ubrań w tradycyjnych sklepach. Jak sami przyznają, second handy wybierają przede wszystkim z uwagi na racjonalną cenę produktu, za który w innym miejscu musieliby najzwyczajniej w świecie przepłacić – dodaje właścicielka Secondo.
Wiele sklepów z używaną odzieżą oferuje dodatkowe promocje w niektóre dni tygodnia, sięgające nawet do 70%. Należy jednak brać pod uwagę, że podobnych rzeczy w różnych rozmiarach czy kolorach jest niewiele, nie zawsze więc można znaleźć ubranie dla siebie. A jeśli już się uda, nie warto odkładać zakupu na później, gdyż dany element garderoby może wpaść w oko komuś innemu.
Second handy stały się również bardzo popularne wśród blogerek i fashionistek, które szukają tam ubrań oryginalnych, w stylu vintage, nawet i od światowych projektantów. Chętnie chwalą się one swoimi zdobyczami w internecie.
ewa.r@bialystokonline.pl