Wydarzeniem weekendu był sobotni występ grupy Bloodgroup, która porwała Famę do szaleńczego tańca! Fascynujący miks elektroniki, muzyki tanecznej i indie popu, nieokiełznany wokalista Janus Rasmussen (tworzył ciekawy duet z wokalistką Sunną), radość z grania i show na scenie. Artyści byli w znakomitej formie - nie przeszkadzało im nawet to, że ich instrumenty zawieruszyły się w podróży i nie dotarły do Białegostoku. Publika nie chciała wypuścić ich ze sceny - na bis wybrzmiał m.in. cover "Fascination street" The Cure. Był to niewątpliwie koncert festiwalu. Z kolei w piątkowy wieczór na podświetlonej fasadzie pałacu Branickich (wizualizacje Sylwka Łuczaka) zawieszeni na linach muzycy odegrali radosne etno. Koncert na ścianie zrobił duże wizualne wrażenie, wiele osób też pląsało.
Ale DSW to przede wszystkim teatr. Najmocniejszym punktem kończącego festiwal weekendu była instalacja choreograficzno-muzyczna Polskiego Teatru Tańca - "Walk@ karnawału z postem" (ze względu na pogodę przeniesiona z dziedzińca pałacu Branickich do hali lodowiska MOSiR). Tancerze, od których nie można było oderwać wzroku (wirujący na kilku platformach i przechadzający się wśród widzów), porywająca choreografia i powracające pytanie: dokąd zmierzamy? Tym razem widzowie wybrali karnawał.
Teatrzyk Latarnia uliczna umiejętnie wykorzystał przestrzeń podwórka kamienicy przy Warszawskiej 5 (w "Bruno Sznajder" zagrały stare lampy, brama, rynna, furtka z ogródka, a nawet ceglana fasada). Komuna//warszawa zaskakiwała teatralnymi rozwiązaniami w "Księgach", "Grubasy" w projekcie Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego odkrywały współczesne kanony piękna, a Sopocki Teatr Tańca odczytywał Chopina z wykorzystaniem wiolonczeli, elektroniki, wizualizacji i tańca. TPO Compagnia z Włoch zaprosiła dzieci do multimedialnej zabawy, w której goniły one za uciekającymi liśćmi czy skakały po kamieniach - mowa o "Japońskim ogrodzie".
27. Dni Sztuki Współczesnej, którym patronowaliśmy, trwały od 17 do 27 maja.
Przeczytaj także:
Trwa święto sztuki współczesnej. DSW wyszły "poza"
Murale w centrum miasta. Street art na DSW