Temat dotacji dla przedszkoli niepublicznych jest gorący w Białymstoku od kilku miesięcy. Rządzący w radzie miasta PiS nie zgodził się, by magistrat dofinansował wszystkie chętne placówki niepubliczne, tak by rodzice nie musieli tam płacić za opiekę nad dziećmi. Radni chcieli, by zachęcać do wysyłania maluchów do oddziałów przedszkolnych przy szkołach i gimnazjach. Jak się okazało, rozwiązanie to nie stało się popularne - do takich oddziałów zapisano niespełna 180 dzieci. 600 maluchów od razu posłano do płatnych przedszkoli. Kolejnych 600 jest bez miejsc.
Te będą miały jeszcze szansę na opiekę darmową w przedszkolach niepublicznych, o ile takie placówki zechcą wystartować w konkursie ofert organizowanym przez miasto. Właśnie ustalono jego zasady.
- Najpierw prowadzona będzie ocena formalna wniosków - tłumaczy Lucja Orzechowska z Departamentu Edukacji Urzędu Miejskiego.
W jej trakcie zostaną sprawdzone terminowość i kompletność wniosku. Potem będzie prowadzona ocena merytoryczna.
- Obejmuje ona 10 kryteriów - informuje Orzechowska.
Jak wymienia, w poszczególnych przedszkolach będzie oceniane: ilość wolnych miejsc, lokalizacja, godziny pracy, doświadczenie kadry, atrakcyjność bezpłatnych zajęć dodatkowych, możliwość zapewnienia pomocy psychologicznej dzieciom, doświadczenie w prowadzeniu przedszkola, warunki lokalowe a także sposób żywienia.
Przedszkola, które spełnią niezbędne wymogi, otrzymają na jedno dziecko miesięcznie taką samą dotację jak przedszkola publiczne (w tej chwili uzyskują 75% - różnica sięga 230 zł). Uchwała ws. zasad konkursu dla przedszkoli została podjęta. Teraz trzeba poczekać na jej uprawomocnienie. Można się spodziewać, że sam konkurs zostanie ogłoszony w maju.
ewelina.s@bialystokonline.pl