Na przełomie września oraz października Jagiellonia rozbiła 4:0 Stal Mielec, pokonała 4:1 Koronę Kielce i w międzyczasie zremisowała 2:2 z Lechią Gdańsk, więc wydawało się, że forma Żółto-Czerwonych rośnie, dzięki czemu białostocki zespół rozpocznie marsz w górę tabeli. W pewnym momencie podopieczni Macieja Stolarczyka mieli passę 9 spotkań bez porażki, ale później przyszła niespodziewana klęska w Pucharze Polski z III-ligową Lechią Zielona Góra i od tego momentu zaczęły się problemy.
Duma Podlasia w 5 ostatnich meczach rundy jesiennej zdobyła zaledwie 1 punkt, dlatego pojawiły się głosy, że trener Stolarczyk może pożegnać się z pracą w Jagiellonii. Sam szkoleniowiec również nie był pewny swej posady, o czym świadczą słowa opiekuna podlaskiej ekipy wypowiedziane na ostatniej konferencji prasowej po starciu z Lechem, ale wygląda na to, że władze Jagiellonii nie straciły jeszcze zaufania do Macieja Stolarczyka.
- Zmiany trenera co pół roku nie służą niczemu dobremu. Sami powinniśmy znaleźć błędy, wyciągnąć wnioski i popracować nad rozwiązaniem tego problemu. Wiemy, gdzie je popełniono, a dzisiaj największym błędem byłaby kolejna już zmiana trenera - oznajmił na łamach oficjalnej strony internetowej białostockiego klubu Łukasz Masłowski, dyrektor sportowy Dumy Podlasia.
Nie tak dawno w podobnym tonie wypowiedział się również Wojciech Strzałkowski, czyli przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii Białystok, zatem wszystko wskazuje na to, Maciej Stolarczyk może spać spokojnie.
Może, ale nie musi, bo 50-latek z pewnością wie, jak wyglądała sytuacja w podlaskim zespole przed rokiem. Wtedy po nieudanej jesieni Ireneusz Mamrot również miał zachować swą posadę, aczkolwiek tuż przed świętami Bożego Narodzenia białostocki klub - ku wielkiemu zdziwieniu - poinformował, że przygoda Mamrota z Dumą Podlasia dobiegła jednak końca.
rafal.zuk@bialystokonline.pl