- Będą przypominały białostoczanom i wszystkim Polakom o tym tyglu, który wydał tylu artystów i tylu wspaniałych ludzi - twierdzi poseł Robert Tyszkiewicz.
A mowa o litografiach ilustrujących psalmy biblijne autorstwa Bencjona Rabinowicza, które dzięki pomocy polskich służb dyplomatycznych trafiły do Białegostoku.
Białostoczanin
Rabinowicz urodził się w Białymstoku w 1905 r. w rodzinie żydowskiej. Jego ojciec - Samuel - był budowniczym wielkiej synagogi przy ul. Suraskiej, którą w czasie II wojny światowej, wypełnioną wiernymi, spalili hitlerowcy. W 1929 r. Bencjon uzyskał stypendium urzędu miejskiego, w ramach którego, wraz z dwoma innymi artystami, został wysłany na 3 lata do Paryża. Uczył się tam w pracowni Fernanda Légera.
- W 1945 lub 1946 Bencjon Rabinowicz przyjechał do Białegostoku, by znaleźć ślady swoich bliskich. Nie ocalał nikt - o losach artysty opowiada badaczka twórczości białostockich malarzy okresu międzywojennego, Joanna Tomalska.
Benn (pseudonim twórczy) po wyjeździe z Białegostoku mieszkał we Francji i tam tworzył. Z pewnością najważniejsze dla historii naszego miasta jego prace to ilustracje "Pieśni białostockiego getta" ukazujące tragedię ludności żydowskiej w czasach okupacji hitlerowskiej. Inna to znany na całym świecie plakat stworzony dla UNESCO.
Psalmy
Teraz w Galerii im. Sleńdzińskich znalazło się - jak określają niektórzy - dzieło życia Rabinowicza. Są to 62 litografie, które powstały na podstawie bardzo prostych rysunków wykonanych przez artystę w latach 40. XX w. gdy wraz z żoną musiał ukrywać się w ciasnej, ciemnej komórce i przypominał czytane przez jego dziadka-rabina psalmy. Do zbioru dołączona jest 63. litografia przedstawiająca portrety jego rodziców, którym zadedykował całość.
Ilustracje do psalmów, to sugestywne, barwne prace. W zaskakujący, niezwykle trafny sposób pokazują raz dosłownie, raz za pomocą nadzwyczaj inteligentnej metafory, inny raz wręcz po dziecięcemu dawidowe wersety. Wrażenie robią twarze - często główny środek wyrazu całości: dwie jako spotkanie dnia z nocą, liryczne głowy płaczących nad rzekami Babilonu, wizerunek Jahwe...
Piękny zbiór litografii został wydany w 1960 roku przez francuskie wydawnictwo Lefort w bardzo ograniczonym nakładzie. Do naszego miasta, dzięki kuzynce białostoczanina, trafił ich autorski egzemplarz.
Kuzynka
Roberta Marcus to mieszkająca w Toronto siostrzenica artysty. Kontakt z nią nawiązały Joanna Tomalska i Jolanta Szczygieł-Rogowska, obecnie dyrektor Galerii im. Sleńdzińskich. W maju ubiegłego roku Kanadyjka przyjechała do Białegostoku. Wówczas też zadecydowała, że zbiór prac swojego wuja przekaże naszej placówce.
Dzieło z Kanady trafiło do Polski na ręce ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego poprzez służby dyplomatyczne. Z MSZ przywiózł je do Białegostoku poseł Robert Tyszkiewicz.
Ekspozycja
Litografie już wkrótce każdy będzie mógł obejrzeć w Galerii przy ul. Waryńskiego. Ich forma - składane na pół plansze - utrudniają jednak swobodne ich podziwianie, dlatego muzealnicy zorganizują specjalne pokazy w czasie których część z prac będą osobiście prezentować, część zaś zostanie wyświetlona na slajdach.
- Za rok przypada siedemdziesiąta rocznica powstania w getcie. Przy tej okazji planujemy zorganizować dwie wystawy - mówi Jolanta Szczygieł-Rogowska. Jak tłumaczy, obie będą otwarte w sierpniu, pierwsza: poświęcona kopistom z gettowej pracowni Oskara Steffena, a druga w całości dedykowana Bencjonowi Rabinowiczowi. Ich gościem specjalnym ma być Roberta Marcus.