Duża sala Opery i Filharmonii Podlaskiej wypełniona po brzegi. Na scenie fortepian i on, a słyszalna muzyka, zwłaszcza przy zamkniętych oczach, brzmi tak, jakby wykonywał ją zespół. Wyraźny rytm, linia melodyczna i improwizacja. Leszek Możdżer wirtuozem muzyki jest. Jego koncerty polegają na wielkiej improwizacji, gra wszystko z głowy w taki sposób, jaki w danym momencie czuje. Bez nut, ustalonej wcześniej kolejności. Klasyka – Chopin, Bach w jego wykonaniu są współczesnymi, porywającymi utworami. Zagranymi z niebywałą lekkością i przyjemnością. Leszek Możdżer eksperymentuje z muzyką. Z fortepianu wydobywa oryginalne dźwięki poprzez umieszczanie we wnętrzu instrumentu rzeczy takich jak łańcuch, szklanka
Na początek koncertu publiczność usłyszała utwór z ostatniej płyty Leszka Możdżera nagranej z Walterem Norrisem – "The Last Set". Przygotowany materiał zagrali wspólnie tylko raz. Plany pokrzyżowała śmierć amerykańskiego pianisty mieszkającego w Berlinie. Wykonanie utworu z tego albumu było muzycznym hołdem pianisty dla pianisty. Fani pianisty usłyszeli również jazzowe podane motywy z twórczości Krzysztofa Komedy takie jak "Cherry", kultowy motyw z filmu "Dziecko Rosemary" czy "Prawo i pięść". Zabrzmiały również kompozycje z płyty "The Time" nagranej z Larsem Daniellsonem i Zoharem Fresco tj. "Incognitor", "Suffering".
Publika zgromadzona w Operze i Filharmonii Podlaskiej była nienasycona. Leszek Możdżer dwukrotnie bisował. Na zakończenie zażartował: "Bardzo brzydko się państwo zachowują". Zapowiadając pożegnalny utwór zasugerował, by podczas słuchania wyobrazić sobie powrót do domu, rodziny, najważniejszych spraw. Po czym zagrał "Lot trzmiela". Patronowaliśmy wydarzeniu.
magda.g@bialystokonline.pl