Śmigus-dyngus to tradycja, która ma ponad 600 lat. Pierwsze wzmianki o tej tradycji w Polsce są z XV wieku. Zwyczaj ten miał związek ze słowiańskimi obrzędami - Jarymi Godami. Nazwa wzięła się od od słowa "śmigać" tzn. chłosta. Wówczas ludzie bili się palmami i gałązkami wierzby oraz oblewali wodą, by w ten sposób symbolicznie oczyścić się z brudu, chorób i grzechu. Z kolei drugi człon "dyngus" pochodzi od zwyczaju kolędowania, odwiedzania domów. Podczas świąt chodzono po wsi i zbierano podarki w postaci jedzenia i picia.
Z czasem zwyczaj ten przerodził się w zabawę, gdzie osoba oblana nie mogła złościć się na tego, kto to zrobił. Poza tym, przyjęło się mówić, że oblanie wodą ma przynieść szczęście. Niektóre wzmianki historyczne mówią zaś, że w w ten sposób okazywano sobie nawzajem uczucia. Panowało także przekonanie, że dziewczyna, która zostanie dobrze oblana wodą będzie miała piękniejsze włosy, cerę i w przyszłości nie będzie miała problemów z płodnością.
Za nierozważną zabawę można dostać mandat
Śmigus-dyngus ma być zabawą, ale rozważną. Powinna się ona odbywać w gronie rodziny i znajomych. Oblewanie wodą np. przechodniów czy jadące samochody może wiązać się z konsekwencjami prawnymi. Policjanci rokrocznie przypominają o konsekwencjach prawnych związanych z publicznym oblewaniem wodą. Za takie chuligańskie wybryki można dostać 500 zł mandatu bądź trafić przed sąd.
justyna.f@bialystokonline.pl