W lutym, podczas sesji Sejmiku Województwa Podlaskiego, niespodziewanie, z inicjatywy większościowego klubu PiS, odwołani ze stanowiska przewodniczącego i wiceprzewodniczącego zostali Karol Pilecki (KO) oraz Cezary Cieślukowski (PSL).
Nie była to większa niespodzianka niż sam wybór Karola Pileckiego na to stanowisko, kiedy to wygrał on głosowanie dzięki buntowi wewnątrz klubu PiS, aczkolwiek nic nie zapowiadało, że PiS mimo wszystko zamierza go zdjąć funkcji.
W marcu będzie trzeba więc powołać do prezydium dwóch nowych członków. Dobry zwyczaj jest taki, że zasiadają w nim także przedstawiciele klubów opozycyjnych. Na stanowisko przewodniczącego zostanie najprawdopodobniej przesunięty Marek Komorowski (PiS), już zasiadający w prezydium, który miał sprawować tę funkcję od początku kadencji. Drugim faworytem z tej partii do objęcia funkcji wiceprzewodniczącego jest Romuald Łanczkowski. Nie wiadomo, czy KO i PSL w ogóle kogoś wystawią, chyba że PiS pójdzie na jakieś kompromisy.
- Jeśli PiS zamierza korzystać bez limitu ze swojej większości, nie dopuszczając do dyskusji na sejmiku czy odwołując całą opozycję z prezydium sejmiku, to nie zamierzamy w tej hucpie uczestniczyć. Stołki to drugorzędna sprawa – mówił niedługo po odwołaniu Karol Pilecki.
Podczas poniedziałkowej sesji szykuje się więc gorąca dyskusja o standardach zarządzania sejmikiem, którą jednak PiS może szybko ukrócić, jak zdarzało się to już w tej kadencji, dzięki bezwzględnej większości. Niewykluczone jest, że całe prezydium będzie z jednego klubu.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl