Natychmiast powiadomił o tym policję. Przybyły na miejsce razem z funkcjonariuszami lekarz stwierdził zgon. Zmarłym okazał się 31 letni mieszkaniec Sokółki. Wnikliwe policyjne oględziny wykazały, że mężczyzna był ofiarą wypadku, który wydarzył się jednak w innym miejscu. Szybko ustalono, że do tragedii doszło na ul. Białostockiej, a ciało zostało przewiezione i podrzucone w pobliżu miejscowego zalewu. Kilka godzin później sokólscy policjanci rozwiązali kryminalną zagadkę. Okazało się, że w nocy z soboty na niedziele 32 letni mieszkaniec Sokółki razem ze swoim 20 letnim kolegą przyjechali toyotą na jedną z posesji przy ul. Białostockiej. Wjeżdżając na podwórko przejechali leżącego tam mężczyznę. Nie udzielając pomocy poszkodowanemu wrzucili go do bagażnika i wywieźli na ul. Wodną. Tam porzucili rannego. Z policyjnych ustaleń wynika, że mężczyzna jeszcze wówczas żył. Znając już przebieg tragedii policjanci rozpoczęli poszukiwania sprawców. Ustalono, że późnym popołudniem pojechali oni w kierunku Białegostoku. Po drodze jadąc bardzo szybko pod górę zmusili kierowcę jadącego z przeciwka busa do ucieczki do rowu. Nie zatrzymując się pomknęli dalej. Wieczorem w Białymstoku patrol z oddziału prewencji zauważył poszukiwaną toyotę. Samochód nie zatrzymał się do kontroli. Po kilkuminutowym pościgu policjanci zatrzymali auto. Kierowca samochodu próbował dalej uciekać piechotą. Po zatrzymaniu był agresywny, wulgarny i nie chciał poddać się badaniu na trzeźwość. W związku z tym została pobrana mu krew. Dzisiaj sokólski sąd aresztował ich na trzy miesiące.