W muzyce słychać inspiracje skandynawskim post-rockiem i brytyjską alternatywą. Na debiutancką EP-kę trafiło sześć utworów. To blisko półgodzinny materiał skomponowany przez Mateusza Kołosa i nagrany pod okiem Bartosza Niedźwieckiego.
Wrażliwość, której brakuje
Mateusz Kołos studiuje na Akademii Muzycznej w Gdańsku, pisze piosenki i gra na instrumentach. Jest też członkiem Akademickiego Chóru Uniwersytetu Gdańskiego.
Bartek z kolei mieszka w Białymstoku. Mimo że obaj pochodzą z Bielska Podlaskiego, wcześniej się nie znali.
- Trochę było w tym szczęśliwego zbiegu okoliczności – wspomina spotkanie z Bartkiem Mateusz Kołos. – Bartek usłyszał nagranie demo utworu "Murder song" na portalu MySpace i przez naszych wspólnych znajomych zaproponował mi spotkanie.
Tak zaczęły się ich okołomuzyczne rozmowy. Kontynuowali je przez następnych parę miesięcy w sieci, a potem postanowili nagrywać materiał.
- Mateusz tworzy muzykę bardzo mi bliską. Taką, której nie tworzy żaden z wielu muzyków, z którymi współpracowałem – przyznaje Bartosz Niedźwiecki. – Robi to na wysokim poziomie, ma pomysł na muzykę i wrażliwość, której brakuje mi u innych osób.
Bez żadnych deadline'ów
Mateusz nie ukrywa islandzkich inspiracji z Sigur Rós na czele. Północne klimaty interesują także Bartosza, ale bliżej mu do filozofii pracy Brytyjczyków m.in. Radiohead. Do studia Mateusz przyniósł gotowe kompozycje. Bartek odpowiada jednak za dużą część brzmienia, np. czasem podsuwał Mateuszowi instrumenty.
- Praca nad materiałem postępowała z jednej strony nadzwyczaj mozolnie, z drugiej - nadzwyczaj szybko – ocenia Mateusz. – Mozolnie, bo odległości dzielące mnie z Bartkiem są znaczne, w związku z tym umawialiśmy się na intensywne parodniowe sesje, z których gros czasu spędzałem w pociągu z Gdańska do Białegostoku i z powrotem. Szybko, bo materiał na EP-kę był gotowy na długo przed jej powstaniem, a ja z pomocą Bartka tylko go "dopieszczałem" w czasie kolejnych nagrań.
Bartosz podkreśla, że nie mieli żadnych deadline’ów, pracowali bez pośpiechu: – Nie było parcia, by szybko wydać płytę – dodaje.
Kropki wydały minialbum
EP-kę otwiera najbardziej zbliżony do brzmienia Sigur Rós "Menhir". "Murder song" niesie natchniony śpiew Mateusza. Z kolei "Mother" atakuje pięknymi partiami fortepianu i wypracowanym finałem z bitami i samplowanym wokalem (ten ostatni jest zasługą Bartka). Fragment "Grow/Sleep" przypomina utwór "Everything in its right place" Radiohead. Z kolei "Lullaby" to wyciszona kołysanka z pobrzmiewającą pozytywką i trąbką, której partie, jakby od niechcenia, Mateusz naśladuje głosem. Zamykający "War" przełamuje się w finale – głos Mateusza brzmi tak przestrzennie.
Muzycy postanowili udostępnić materiał w sieci na czas świąt Bożego Narodzenia. Spłynęły pozytywne komentarze. W styczniu debiutancki minialbum został wydany przez Akademickie Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego "Alternator". Nakład wynosi 1000 egzemplarzy – większość jest przeznaczona na promocję, ale istnieje możliwość nabycia. Wystarczy skontaktować się z muzykami za pośrednictwem profilu na Facebooku.
Czy Kropki usłyszymy na koncertach? – Kompletowanie zespołu to akurat bardzo trudny etap – przekonywanie ludzi do swoich racji, idei, docieranie się, kalejdoskop chęci i braku przekonania – przyznaje Mateusz. – Myślę o składzie wszechstronnym i zaangażowanym, także w perspektywie kolejnego wydawnictwa, nad którym chciałbym pracować już zespołowo – podsumowuje.
Autorką okładki płyty jest M. Dujić.
anna.d@bialystokonline.pl