Grabówka "schodzi" z wokandy
Od pół roku Tadeusz Karpowicz (sołtys Grabówki i przewodniczący zgromadzenia przy rondzie) oraz Jerzy Kubiak (organizator protestów) dochodzą swoich racji przed wymiarem sprawiedliwości. Sąd w postępowaniu nakazowym uznał, że 2 z 20 protestów były nielegalne, a osoby odpowiedzialne za ich przebieg (czyli Tadeusz Karpowicz i Jerzy Kubiak) nie zapewniły uczestnikom bezpieczeństwa. Wnioski o ukaranie mężczyzn sporządziła policja.
Obwinieni odwołali się od tej decyzji. Nie zgadzają się z wyrokiem i karami. Mieliby zapłacić po kilkaset zł grzywny. W związku z tym sprawa ta była przedmiotem procesu.
Wszystko zaczęło się od tego, że w grudniu 2015 r. kilkadziesiąt osób blokowało drogę krajową nr 65 w ramach protestu przeciwko decyzji rządu Prawa i Sprawiedliwości cofającej utworzenie oddzielnej gminy Grabówka. Miało wówczas dojść do zaniedbań, o które oskarżono wspomnianych mężczyzn.
Ostatni świadkowie i mowa końcowa
We wtorek (28 marca) zakończył się ów proces. Zanim jednak się to stało, sąd przesłuchał 3 ostatnich świadków, o których wnioskowała obrona. Wśród nich był zastępca prezydenta Białegostoku Adam Poliński, który zeznawał, ponieważ brał udział w manifestacjach jako mieszkaniec Grabówki.
Świadkowie opisywali, co działo się podczas protestów. Podkreślali, że odbywały się one w przyjaznej atmosferze. Mówili, że były regularne przerwy w chodzeniu przez pasy, tak żeby samochody mogły przejechać.
- Na początku była odprawa. Przez megafon Karpowicz mówił, żeby było bezpiecznie i żeby słuchać poleceń. Rozmawiałem w międzyczasie z Kubiakiem i wszystkie formalności były zgłaszane do policji. Policjanci dobrze z nami współdziałali, uśmiechali się. Nie było takich utrudnień, żeby policja i organizatorzy musieli reagować, przynajmniej na tych manifestacjach, na których byłem – tak to, co zapamiętał, opisywał jeden z uczestników tamtych zdarzeń.
We wtorek sąd wysłuchał także mowy końcowej wygłoszonej przez obronę, która chce uniewinnienia lub ewentualnego umorzenia postępowania ze względu na małą szkodliwość społeczną. Adwokat, zwracając się do sądu, wskazywał, że policja oparła wnioski o ukaranie na takim dowodzie jak m.in. notatki urzędowe jednego z funkcjonariuszy, który twierdził, że słyszał jak Tadeusz Karpowicz przez megafon wzywał do totalnej, całkowitej blokady przejścia po tym, jak pojawiła się informacja, że delegacja mieszkańców nie została przyjęta w ministerstwie. Mecenas zwrócił także uwagę na to, że obwinieni zgłosili 5 świadków, którzy twierdzą zupełnie co innego.
- Ci ludzie podnieśli słuszny bunt, albowiem nie chciano ich wysłuchać, zostali zignorowani, nie mieli innego wyjścia, jak tylko demonstrować, ale mimo to demonstracje przebiegały w sposób pokojowy, nie dochodziło do żadnych zdarzeń – mówił podczas rozprawy zamykającej proces mecenas Wojciech Cacko.
Wskazywał on również, że aby uznać winę przy tego rodzaju wykroczeniu, musi być wykazana wina umyślna. Oznacza to, że sąd musi ustalić, czy doszło do celowego zablokowania przejścia i uniemożliwienia ruchu pojazdów. Zdaniem adwokata, na podstawie zebranego materiału dowodowego takiego wniosku wysnuć nie można.
Warto wspomnieć, że przedstawiciel policji, która wnioskowała o ukaranie, nie był obecny na wtorkowej rozprawie. Natomiast sąd odroczył publikację wyroku do 10 kwietnia.
Skarga do Trybunału Konstytucyjnego
Tymczasem, jak poinformowali parlamentarzyści z Platformy Europejskiej, 22 marca złożyli oni do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją RP, a także z Ustawą o samorządzie gminnym rozporządzenia, które pozwoliło na uchylenie utworzenia gminy Grabówka. Złożenie wniosku uzasadniają oni tym, że nie przeprowadzono obligatoryjnych w takich przypadkach (proces przygotowania rozporządzenia) konsultacji społecznych.
dorota.marianska@bialystokonline.pl