Lider kontra zespół bez żądeł
Początek sezonu w wykonaniu Jagiellonii to gra do bólu nietrakcyjna dla oka, męczona do granic możliwości, ale skuteczna, bo białostoczanie po 3. kolejkach mają na swoim koncie komplet punktów. Sandecja wygląda podobnie. Jej mecze również nie powodują, że kibic, który właśnie wraca ze spotkania ekipy z Nowego Sącza jest pozytywniej nastawiony do życia, bo przed chwilą obejrzał kawał dobrego futbolu. Różnica pomiędzy Żółto-Czerwonymi a beniaminkiem rozgrywek jest jednak taka, że wicemistrzowie Polski są zabójczo skuteczni i swoje mecze choć w trudach, to jednak wygrywają. Sączersi natomiast nie strzelili jeszcze żadnego gola i z dorobkiem 2 punktów – za 2 bezbramkowe remisy – zajmują jedno z ostatnich miejsc w tabeli.
Stara gwardia
Trudno się w sumie dziwić temu, że Sandecja ma problemy w ofensywie. W ataku tej ekipy grają przecież Bartłomiej Dudzic i Maciej Korzym – a więc dwójka, która najlepsze lata ma zdecydowanie za sobą – a w pomocy rozdawać karty powinni m.in. Grzegorz Baran, Mateusz Cetnarski i Maciej Małkowski. Każdy jest znany polskiemu kibicowi, ale wszyscy chwile piłkarskiego olśnienia doznali co najmniej kilkanaście – jak nie kilkadziesiąt – miesięcy temu.
Obrona to kolejni starzy wyjadacze typu Mraz i Brzyski, a na bramce znany z wielu wpadek Michał Gliwa. Najmłodsi z wymienionych zawodników mają już po 29 lat, co pokazuje, że beniaminek o ligowy byt chce walczyć przede wszystkim doświadczeniem, a to na razie nie przynosi zamierzonych efektów.
Bez "Górala", ale za to z korzystną historią
Żółto-Czerwoni do potyczki z Sandecją przystąpią bez Jacka Góralskiego, który odszedł do bułgarskiego Łudogorca Razgrad, z tym, że nieobecność defensywnego pomocnika dla Ireneusza Mamrota nie jest niczym nowym. Ten przecież w żadnym z 3 dotychczasowych ligowych spotkań nie rozegrał ani minuty, gdyż leczył kontuzję lub był oszczędzany na Ligę Europy.
Sprzedaż "Górala" czy też urazy Frankowskiego i Tomasika to z pewnością nie są wiadomości dobre dla białostockich kibiców, ale da się też znaleźć pozytywy. Jednym z takich jest dotychczasowa historia spotkań pomiędzy Jagiellonią a Sandecją. Obie drużyny spotkały się do tej pory 4-krotnie w oficjalnych starciach i wszystkie te mecze wygrała ekipa z Podlasia, nie tracąc przy tym żadnego gola (bilans 7:0).
Wewnętrzne sprzeczki
Kontynuacja tak udanej serii nie wydaje się zbyt trudnym zadaniem. Po pierwsze, Sandecja z dwójki beniaminków wygląda na tego słabszego, a Górnik Zabrze padł już przecież łupem Ireneusza Mamrota i spółki. Po drugie, ofensywy Sączersów nie powinni się obawiać nawet oldboje Huragana Wołomin, a co dopiero wicemistrzowie Polski. W końcu po trzecie, drużyna z Nowego Sącza boryka się z wewnętrznymi problemami, które z pewnością nie ułatwiają przygotowań do kolejnego ligowego meczu. Od kilku dni – a tak naprawdę od wielu tygodni – zgrzyta w Sandecji na linii Radosław Mroczkowski-Arkadiusz Aleksander. Sprzeczki prowadzone pomiędzy trenerem a dyrektorem sportowym – na dodatek toczone w dużej mierze poprzez media – nie są zwiastunem niczego dobrego.
Czy faktycznie targana problemami Sandecja nie sprawi Jadze większych problemów przekonamy się w niedzielę o godz. 15.30, kiedy to rozbrzmi pierwszy gwizdek sędziego Szymona Marciniaka, a więc rozjemcy, który poprowadzi starcie wicemistrzów kraju z beniaminkiem rozgrywek. 60 minut wcześniej – prosto ze stadionu przy ul. Słonecznej – ruszymy z naszą relacją live.
rafal.zuk@bialystokonline.pl