Oszczędności zamiast podwyżek
W najbliższy poniedziałek radni będą decydować o tym, czy od marca przyszłego roku wejdzie w życie duża podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej. Przedstawiciele kolejnych ugrupowań apelują do prezydenta, żeby się z tego wycofał.
- Mieszkańcy zgłosili się do nas, żebyśmy tej podwyżce przeciwdziałali. Złożymy dzisiaj interpelację do prezydenta, w której domagamy się odstąpienia od podwyżki, którą prezydent zaproponował. Do tego prosimy o dokonanie rzetelnej analizy w zakresie funkcjonowania 3 spółek komunikacji miejskiej, które w naszej ocenie nie funkcjonują tak jak należy. Jedna z nich – KPKM – przynosi duże straty i trzeba byłoby się zastanowić nad zasadnością utrzymania aż 3 spółek – mówi Henryk Dębowski, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Zdaniem radnych PiS trzeba podjąć wszelkie działania naprawcze, żeby poprawić sytuację finansową, a nie podnosić ceny biletów, co uderzy w mieszkańców. Ich zdaniem ta podwyżka zwiększy tylko ilość osób jeżdżących na gapę, a warto wspomnieć, że na koniec sierpnia należności wymagalne z tytułu opłat za jazdę bez biletu wynosi ponad 47 mln zł.
- Gdyby skutecznie wyegzekwować te zaległości, spokojnie można byłoby o rok podwyżkę odłożyć, a przez ten czas przeprowadzić bardzo szerokie konsultacje i analizy, czy rzeczywiście jest potrzebna, czy w takiej wysokości, czy w takiej formie – mówi Paweł Myszkowski, radny PiS.
Głos w tej sprawie zabrali również przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej.
- W uzasadnieniu uchwały czytamy, że w związku ze wzrostem gospodarczym ta podwyżka ma się odbyć bezboleśnie. Jednak komunikacja miejska jest dla wielu osób jedynym środkiem transportu, bo nie wszystkich stać na samochody, więc dla nich nie będzie to bezbolesne – mówi Marcin Kulesza, prezes podlaskiej Młodzieży Wszechpolskiej.
Wszechpolacy także podkreślają fakt, że pieniędzy powinno szukać się w oszczędnościach a nie w portfelach mieszkańców. Zachęcają mieszkańców do zgłaszania sprzeciwu wobec tych podwyżek.
Wszystko w górę
Przypomnijmy, że proponowane zmiany zakładają, że ceny wszystkich biletów pójdą w górę – za normalny jednoprzejazdowy zapłacimy 4,00 zł zamiast 2,80 zł, za ulgowy natomiast 2,00 zł, a nie jak dotychczas 1,40 zł.
Znikną bilety 20- i 40-minutowy, które kosztowały odpowiednio 2,00 zł (normalny) lub 1,00 zł (ulgowy) oraz 2,80 zł (N) i 1,40 zł (U). Zastąpi je bilet 30-minutowy, który ma kosztować 3,60 zł (normalny) i 1,80 zł (ulgowy). Pozostanie także bilet 60-minutowy, tylko że też będzie droższy.
Trochę taniej niż za bilety papierowe zapłacimy za bilety elektroniczne, ale te są dostępne tylko w przypadku biletu jednorazowego – który w tym wariancie będzie kosztował 3,00 zł (N) lub 1,50 zł (U). Wprowadzone zostanie także rozróżnienie na bilety dla białostoczan i dla osób niezameldowanych, co uderzy np. w studentów, którzy pochodzą z innych miast, a w Białymstoku mieszkają na stancjach czy w akademikach.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl