Tydzień temu Młoda Lewica poinformowała o wyrzuceniu ze szkoły jednej z ich działaczek, 17-letniej Julity. Sprawa poruszyła całą Polskę, ale także lokalnych polityków. Teraz głos ws. relegowanej uczennicy z białostockiego "Katolika" zabrała posłanka z klubu Lewicy prof. Joanna Senyszyn.
Szerszy kąt sprawy
Prof. Senyszyn skierowała interwencję poselską do dyrektorki szkoły, na którą nie uzyskała nadal odpowiedzi.
- Dyrekcja nabrała wody w usta, bo nie wie, jaka jest sytuacja prawna uczennicy. Wygląda to na sąd kapturowy i na łamanie własnego statutu. Szkoła załamała trzy artykuły Konstytucji: art. 70 "Każdy ma prawo do nauki", art. 47 "Każdy ma prawo do ochrony prywatności" i art. 54 "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów" - informuje posłanka.
Podkreśla, że przy okazji sprawy 17-letniej Julity, wypłynął także szerszy problem dotyczący szkół niepublicznych, w szczególności katolickich.
- Będę pisać interpelację do ministra o sprawdzenie statutów szkół katolickich, bo jest prawdopodobieństwo, że one łamią Konstytucję. Kolejny problem jest taki, czy państwo powinno dawać pieniądze na placówki, które nie stosują się do polskiego prawa? - pyta.
- Ta sprawa pokaże innym uczniom, że nie warto zapisywać się do szkół katolickich, które wyłamują się z systemu prawnego RP. A czego może nauczyć szkoła, która sama łamie prawo? To jest absurdalne, żeby takie szkoły istniały - burzy się prof. Senyszyn.
Ekspertyza prawna?
Adwokat Anna Jaczun wystosowała w tej sprawie pismo do Zespołu Szkół Katolickich im. Matki Bożej Miłosierdzia w Białymstoku. Szkoła odpowiedziała, że przyczyny wypowiedzenia umowy z 17-latką zostaną przedstawione w najbliższych dniach.
"Jednocześnie informuję, że w związku z zaistniałą sytuacją i wskazanymi w Pani piśmie poważnymi zarzutami szkoła podjęła decyzję o zamówieniu zewnętrznej ekspertyzy prawnej, której przedmiotem będzie ocena Pani zarzutów, w tym dotyczących naruszenia przepisów Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. W oparciu o jej wynik zostaną podjęte dalsze kroki w sprawie" - informują władze szkoły.
Działacze Młodej Lewicy uważają, że szkoła dwa tygodnie po wypowiedzeniu umowy (było to 27 kwietnia) w trybie natychmiastowym, nadal nie jest w stanie podać, jakie fakty i przepisy były jego podstawą.
- Należy wnioskować, że szkoła dopiero po uzyskaniu zamówionej ekspertyzy prawnej poda podstawy swojej decyzji o natychmiastowym wypowiedzeniu. Chcielibyśmy podkreślić nasze wątpliwości w związku z zapowiadaną przez szkołę "ekspertyzą prawną". Według naszej wiedzy wynika, że kancelarie sporządzają opinie, a "ekspertyzy" leżą w kompetencjach np. instytutów - przekazuje Zofia Stankiewicz, koordynatorka Młodej Lewicy na Podlasiu.
Komentarz Piontkowskiego
W sprawie wyrzuconej ze szkoły Julity interwencję podjął Rzecznik Praw Obywatelskich. Natomiast Minister Edukacji i Nauki skierował sprawę do Podlaskiego Kuratora Oświaty. Rzecznik Praw Dziecka poinformował, że zbada przedmiotową sprawę w granicach kompetencji określonych przepisami ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka. Sytuację skomentował także białostocki poseł, wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski (PiS).
- Uczniowie i rodzice, decydując się na wybór szkoły, jednocześnie decydują się na przestrzeganie statutu, regulaminu tej szkoły. Swoje statuty mają zresztą także szkoły publiczne, samorządowe. Za nieprzestrzeganie statutu są przewidziane również ewentualne konsekwencje, kary. Uczniowie powinni przy tym zdawać sobie sprawę, że oprócz praw mają również obowiązki, m.in. przestrzeganie statutu placówki, do której decydują się uczęszczać - stwierdza.
Zofia Stankiewicz zaznacza, że niepokojący jest fakt, że wiceminister Piontkowski "nie posiada wiedzy na temat hierarchii aktów prawnych, ponieważ Konstytucja jest znacznie wyżej niż statut szkolny".
malwina.witkowska@bialystokonline.pl
