- Zależy nam na tym, by uzmysłowić ludziom, jak zła jest sytuacja kur hodowanych na fermach – mówi Luiza Wojda zaangażowana w akcję prowadzoną w ramach kampanii "Jak one to zniosą" Stowarzyszenia "Otwarte Klatki".
Grupa wegan z Białegostoku, właśnie w okresie przedświatecznym, gdy popyt na jajka jest większy niż zwykle, przygotowała na Rynku Kościuszki szokujący happening. To akcja na wzór z innych miast z Polski. Podobne happeningi odbyły się m.in. w Warszawie czy we Wrocławiu.
- Chcemy zademonstrować, jak to wygląda na fermie. Przemysł nas o tym nie uświadamia – tłumaczy Sylwia Wojda. - Zamkniemy się na jedną dobę w małej klatce. Ale to i tak nic w porównaniu z tym, że kury spędzają tak całe życie, na przestrzeni wielkości kartki A4 – dodaje aktywistka.
W drucianej klatce troje aktywistów przebranych za kury spędzi pod ratuszem całą dobę (od czwartkowego popołudnia). Oprócz prezentacji klatki, weganie będą rozdawać przechodniom przepisy. Zachęcają one do tego, by wypróbować dań bez jaj. Jak zapewniają, równie smaczne, ale zdecydowanie bardziej humanitarne będą szarlotka czy makowiec wegańskie.
Organizatorzy happeningu zbierać też będą podpisy pod petycją o wycofanie ze sprzedaży jaj z tzw. numerem trzy. Są to jajka znoszone w najgorszych warunkach - przez kury, które nie wychodzą z klatek. Niemiecki Kaufland już 4 lata temu całkowicie wycofał ze swojej oferty jajka z chowu klatkowego, teraz petycja w tej sprawie trafi do Kauflandu w Polsce.
Kampania stowarzyszenia "Otwarte Klatki" ma przede wszystkim informować o warunkach, w jakich hodowane są kury na fermach. W drucianej klatce na jednego ptaka przypada zaledwie 750 cm2. Na takiej powierzchni kury nigdy nie rozprostują skrzydeł.
Jak informują aktywiści, na fermach zwierzęta często zadeptują się w tłoku. Żywym pisklętom obcina się dzioby, a następnie przypala rozgrzanym metalem. Robi się to po to, by ograniczyć wzajemne dziobanie się ptaków oraz by zmniejszyć marnotrawstwo (rozsypywanie) paszy. Ażeby kury znosiły jajka cały rok, a nie jak to dzieje się naturalnie, z przerwami, wywołuje się u nich cykl owulacyjny stosując metodę "silnego szoku", która polega na pozbawieniu paszy, czasem też wody oraz światła.
ewelina.s@bialystokonline.pl