Mike (Mateusz Witczuk) nosi martensy. Bordowe, z 18 dziurkami. Tego feralnego wieczoru, kiedy do nieprzytomności skopał Hindusa, był zalany w trupa, po odrobinie trawki. Na nogach obowiązkowo martensy. Chłopak zmarł w trzy tygodnie po wypadku w wyniku uszkodzenia mózgu.
Obrony skinheada - Mike nie ukrywa rasistowskich poglądów, ma swój legion, czyli stosowną organizację - podjął się Danny (Piotr Półtorak), który jest belgijskim Żydem. Cóż za zrządzenie losu! Ich pierwsze spotkanie nie należy do najprzyjemniejszych. Żyd ma bronić skinheada? Mike nie jest przekonany. Mięknie, gdy Danny pyta: "Z iloma adwokatami rozmawiałeś?".
Żywe dialogi oskarżonego z obrońcą w oświetlonej ostrym światłem celi, przerywane są monologami bohaterów, urozmaiconymi wizualizacjami. To ciekawy realizacyjny zabieg. Podczas gdy Danny zaznaje relaksu w wannie, Mike opowiada, jak zrobić tatuaż - wystarczy czysty spinacz. Dba o fizyczną tężyznę, z zapałem wykonując serie pompek. Tymczasem Danny oczekuje od niego też intelektualnego wysiłku - siedzi przecież już 4 miesiące, to najwyższy czas, by przygotować linię obrony. Przecież "sąd potnie go na kawałki". Panowie nie przebierają w słowach, emocje kipią. Mike opowiada dowcipy o Żydach, a Danny zadaje mu pytania, jakie usłyszy w sądzie. "Byłem wściekły, poniosło mnie. Winiłem go głównie za to, co mi się w życiu nie udało." - wykrzykuje w końcu Mike. Przecież przyznał się do winy, a zabił przez przypadek... Wreszcie dowiaduje się, że skatowany Hindus nie żywił do niego urazy. Finał zaskakuje.
Trzeba przyznać, że wybór tekstu Davida Gowa jest znakomity. I nie chodzi tu jedynie o temat rasizmu, który w Białymstoku znów nabrał na sile. "Glany na glanc" to wyzwanie dla aktorów. Mocny temat, który może udźwignąć jedynie dobre aktorstwo. Piotr Półtorak i Mateusz Witczuk tworzą interesujący duet. Gdy nie przebierają w słowach, można uwierzyć, że kłócą się naprawdę. Witczuk po raz kolejny udowadnia swój sceniczny talent (dobrze zaprezentował się już w "Czarnobyl. Last minute"). Skupia na sobie uwagę, tworzy kreację przekonującą i przejmującą, od której nie sposób oderwać oczu. Podobnie jak i od całego spektaklu, który do końca trzyma w napięciu. Trudno o nim zapomnieć po wyjściu z teatru.
Repertuar Teatru Dramatycznego.
anna.d@bialystokonline.pl