Najpierw piłkarskie szachy, a później dominacja gospodarzy
Wicemistrzowie Polski do liderującej Lechii Gdańsk tracą już 10 oczek. Mało tego, Żółto-Czerwoni muszą się też oglądać za plecy, gdyż tam - w odległości 4 punktów - znajduje się aż 5 ekip. Sytuacja Jagiellonii wyglądałaby zdecydowanie lepiej, gdyby w Krakowie udało się zdobyć jakieś punkty. Niestety - co potwierdził też trener Dumy Podlasia - w niedzielę rywale byli po prostu lepsi.
- Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to były to piłkarskie szachy. Do przerwy była tylko jedna sytuacja Cracovii, w której moim zdaniem Ivan Runje był faulowany. Druga połowa rozpoczęła się od bramki dla gospodarzy, która zmieniła obraz meczu. Gospodarze nastawili się wówczas na kontry i wyprowadzali je bardzo dobrze. Tak naprawdę mogli podwyższyć na 2:0, a my mieliśmy kilka minut później bardzo dobrą sytuację w postaci rzutu karnego. Myślę, że ten mecz mógł wyglądać inaczej, a tak musieliśmy do końca gonić wynik. Cracovia wyprowadzała groźne kontrataki, a my dopiero w końcówce stworzyliśmy sobie jakieś okazje, więc myślę, że z przebiegu gry to gospodarze byli o tę jedną bramkę lepsi - podsumował spotkanie Ireneusz Mamrot.
Po meczu wielu kibiców zadawało sobie pytanie, dlaczego do jedenastki nie podszedł Guilherme, który nie tak dawno wykorzystał już rzut karny. Odpowiedź jest już znana.
- Guilherme przyszedł, stwierdził, że nie czuje się na siłach, i oddał piłkę. To nie była decyzja Stefana, tylko Guilherme - rozwiał wszelkie wątpliwości trener Mamrot.
Efektowna seria Pasów nadal trwa
Smutek jednych jest jednak radością drugich. Po rywalizacji z Jagiellonią spore powody do zadowolenia miał były szkoleniowiec białostoczan - Michał Probierz. Jego drużyna odniosła w niedzielę 7. ligowy triumf z rzędu i zbliżyła się do wicemistrzów Polski na dystans 3 oczek. Trener Cracovii miał jednak mały żal do swych piłkarzy, że ci zmarnowali zbyt dużo dogodnych sytuacji.
- W pierwszej połowie było to bardzo trudne spotkanie. Nie było miejsca i widać było, że oba zespoły bardzo dobrze się znają. Wiedzieliśmy, w jaki sposób grają rywale, bo jest tam jeszcze kilku chłopaków, których prowadziłem. Wiem, jakie mają atuty i staraliśmy się je wyeliminować. To się udało. W drugiej połowie już zdominowaliśmy przeciwnika i szkoda, że nie zamknęliśmy tego meczu szybciej. Niepotrzebna była ta nerwówka w końcówce, bo mieliśmy trzy, cztery sytuacje, które przy większym spokoju powinny zostać wykorzystane - mówił po starciu Michał Probierz.
W następnej kolejce Jagiellonia Białystok podejmie na własnym terenie Górnika Zabrze, zaś Cracovia - w delegacji - zmierzy się z Wisłą Płock.
rafal.zuk@bialystokonline.pl