10 października obchodzimy Światowy Dzień Drzewa. To święto wymyślone przez Juliusa Sterlinga Mortona, sekretarza rolnictwa Stanów Zjednoczonych, prywatnie miłośnika przyrody. Zaapelował on do rodaków, by posadzili drzewa. Dziś Arbor Day to akcja znana na całym świecie, w Polsce oficjalnie obecna od 2002 roku.
Pamiętajmy o ogrodach
Politycy optujący za sadzeniem drzew, to raczej rzadkość. Ten temat schodzi raczej na drugi plan przy kwestiach gospodarczych, infrastrukturalnych czy społecznych. Działacze Inicjatywy dla Białegostoku jednak na działania "prozielone" kładą duży nacisk.
- Moją ideą, o czym obiecałam moim synom głośno mówić, są ogrody przyszkolne. Przy każdej szkole taki ogród mógłby powstać, gdzie dzieci mogłyby sadzić drzewa i uprawiać warzywa, ale przede wszystkim uczyć się biologii na żywo. Później np. mogłyby robić z takich warzyw surówki i uczyć się zdrowego odżywiania – mówi Katarzyna Sztop-Rutkowska, kandydatka na prezydenta Białegostoku.
Innym pomysłem jest stworzenie w Białymstoku ogrodu botanicznego, co byłoby novum w naszym mieście. Działacze chcieliby nawiązać do historycznego Królewskiego Ogrodu Botanicznego w Grodnie, który powstał w 1775 roku.
- Ogród botaniczny to forma ochrony przyrody, ale też miejsce prowadzenia badań. Może jednak być wykorzystywany jako miejsce do rekreacji, wypoczynku białostoczan – mówi Piotr Kempisty, kandydat do rady. - Nie musi być on zlokalizowany w ścisłym centrum, ale na pewno powinien być on dostępny dla białostoczan, żeby mogli tam wygodnie dojechać.
Prócz nowości, działacze Inicjatywy zwrócili uwagę także na to, co już w Białymstoku jest, czyli dokładnie na Park Planty.
- Fragment parku obok pomnika Praczek nazywany był kiedyś rozarium. Dzisiaj zostały tylko dwa miejsca, gdzie róże rosną. Odnowienie takiego rozarium to nie jest droga sprawa. Kilkadziesiąt gatunków róż bardzo zmieniłoby to miejsce – mówi Wojciech Koronkiewicz i przy okazji zwraca uwagę na rzecz bezpośrednio z przyrodą nie związaną, czyli bardzo zniszczone alejki w parku.
Czasami wystarczy jedno drzewo
Jednak parków w Białymstoku mogłoby być więcej – parków kieszonkowych, których tworzenie także postuluje Inicjatywa dla Białegostoku. Takie miejsca, po uzgodnieniu z ogrodnikiem miejskim, mogliby wskazywać sami mieszkańcy.
- Park kieszonkowy, to może być nawet jedno drzewo, które daje cień i jedna ławeczka, na której mogą spotkać się mieszkańcy. To jest bardzo dobry sposób na wprowadzenie zieleni na tereny, które są mocno zurbanizowane – proponuje Ewa Korolczuk. - Skąd pieniądze? Np. z rekompensat za wycinki drzew, gdzie nie wykonano nasadzeń zastępczych.
Pomysłów jest dużo, ale jak podkreślają działacze Inicjatywy nie są one ani kosztowne, ani skomplikowane w realizacji, a miałby pozytywny wpływ na miasto.
- Bardzo nam zależy, żeby jak najszybciej, jak tylko nowa rada miasta i nowy prezydent pojawią się w mieście, sprawy zieleni stały się sprawami kluczowymi. Tu chodzi o nasze zdrowie, kwestie smogu, ale też o miejsca dla rekreacji, żeby nam się przyjemniej mieszkało - podsumowała Katarzyna Sztop-Rutkowska.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl