Sejm zmienił przepisy dotyczące gospodarowania odpadami - od 1 lipca 2013 r. każdy będzie musiał płacić swojej gminie tzw. opłatę śmieciową. Ma ona pokryć koszt odbioru odpadów od mieszkańców. W przyszłym roku nie będziemy indywidualnie podpisywać umów na wywóz śmieci z firmami, a z gminą.
Nie ma metody idealnej
Sposób naliczania opłat mają ustalić gminy indywidualnie. Do wyboru mają 4 warianty: od osoby, na podstawie ilości zużytej wody, na podstawie powierzchni mieszkania i od każdego gospodarstwa.
- Szuka się takiej metody, która będzie miała najmniej minusów - twierdzi zastępca prezydenta miasta, Adam Poliński. Jego zdaniem nie ma rozwiązania idealnego, zwłaszcza, że nie można ich łączyć.
Gdyby płacić "od osoby" deklarowanoby, że lokal zamieszkuje mniej osób niż w rzeczywiści. Nie można byłoby tego zweryfikować w sytuacji, gdy ktoś wynajmuje mieszkanie, zwłaszcza jeśli w przyszłości zostałyby zniesione meldunki. Metoda "wodna" niosłaby niezadowolenie, bo koszt wody byłby dodatkowo obciążony.
Zapłacimy od gospodarstwa
Białostocki magistrat uznał, że najlepszą metodą naliczania opłaty śmieciowej będzie metoda od gospodarstwa. Nie pociągnie za sobą częstych zmian deklaracji (liczba mieszkań jest stosunkowo stała), jej naliczanie jest proste, ponadto gwarantuje najniższe koszty obsługi systemu. Opłata nie będzie zróżnicowania w poszczególnych grupach rodzin i zapewni stabilność wpływów do miejskiego budżetu. Za takim rozwiązaniem ostatnio opowiedział się Gdańsk oraz wiele podlaskich gmin.
- Punktem wyjścia jest dany adres. W domach jednorodzinnych umowy podpiszą właściciele, w wielorodzinnych spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe - mówi Poliński.
W Białymstoku ustalono, że gospodarstwo segregujące śmieci zapłaci miesięcznie 39,80 zł, a oddające tylko odpady zmieszane - 59,70 zł. Jeśli zamiast metody "od gospodarstwa" miasto wybrałoby metodę "od mieszkańca", korzystniejsza byłaby ona tylko dla gospodarstw jedno- i dwuosobowych (31% w Białymstoku). 3-osobowa rodzina zapłaciłaby wtedy 47,70 zł, 4-osobowa - 63,60, a 5-osobowa prawie 80 zł miesięcznie.
- Wysokość ustalono analizując koszt realizacji usług - mówi Aneta Dorosz, dyrektor biura gospodarki odpadami w urzędzie miejskim.
Jak wyjaśnia, składają się na to koszty odbioru odpadów, utrzymanie punktów selektywnej zbiórki odpadów, zagospodarowanie odpadów (m.in. recykling) oraz koszty administracji. Takie kwoty wyszły, gdy przyjęto, że w Białymstoku istnieje 118 tys. gospodarstw domowych.
W sumie z tytułu odbioru odpadów do miejskiej kasy trafi około 54 mln zł. Pieniądze te będą przekazane miejskiej spółce Lech, która jest odpowiedzialna za gospodarkę odpadami.
- Nie myślimy o jakichkolwiek zyskach - przewiduje Adam Kamiński, wiceprezes Lecha. Ewentualny zysk nie mógłby zostać przekazany miastu, a jedynie spożytkowany na inwestycje w spółce czy kampanie edukacyjne.
Będą gniazda i pszoki
W ramach opłaty śmieciowej z każdego gospodarstwa będą odbierane odpady zmieszane (w blokach 2x w tygodniu, w zabudowie jednorodzinnej 2x w miesiącu) oraz raz w miesiącu szkło. 8 razy w roku mają być zbierane odpady zielone, a 4 razy w roku odpady wielkogabarytowe, np. stare meble.
Ponadto powstaną tzw. gniazda - punkty zbiórki papieru, plastiku i metali. Będą ustawione w gęstości 250 mieszkańców na "gniazdo". Oprócz tego planuje się utworzenie gminnych punktów selektywnego zbierania odpadów (pszok). Tam nieodpłatnie będą przyjmowane od mieszkańców odpady biodegradowalne, niebezpieczne, baterie, opony i gruz (z limitem).
Drożej, ale ekologicznie
W tej chwili projekt systemu odbioru odpadów w Białymstoku opiniują związki zawodowe. Potem będą musieli go zaakceptować radni. Czy przejdzie w wersji zaproponowanej przez magistrat? - do końca nie wiadomo. Na razie mający większość wśród radnych klub Platformy Obywatelskiej jednogłośnie go nie poparł.
- Decyzji klubowej w tej sprawie nie ma, ale większość radnych PO opowiedziała się za tym rozwiązaniem. Dla mniejszej grupy radnych lepszą metodą jest naliczanie opłaty od liczby mieszkańców w gospodarstwie - poinformował Zbigniew Nikitorowicz, przewodniczący klubu PO w radzie miejskiej.
Wszystko wskazuje na to, że nowy system będzie droższy niż dotychczasowy. W Białymstoku firma MPO pobiera opłatę za wywóz śmieci 72 zł za 3 miesiące, a Czyścioch niespełna 25 zł za miesiąc (mały pojemnik, wywożony 2x w tygodniu). Nowy system zapewni jednak, że nie będzie konieczności wynajmowania drogich kontenerów, gdy po remoncie zostanie nam np. gruz. Najważniejszą jego zaletą ma być jednak to, że nikomu nie będzie opłacało się wywozić śmieci do lasu, ani ich spalać, bo za ich odbiór i tak każdy będzie płacił obowiązkowo.
ewelina.s@bialystokonline.pl