Są ludzie, są pomysły, tylko woli brak
Przeciętny Obywatel – to nazwa grupy, która, choć niedawno oficjalnie stworzona, zamierza w następnym roku wystartować w wyborach samorządowych. Jak sama nazwa wskazuje, ma być ona złożona z ludzi, którzy są daleko od politycznych salonów.
- Pomysł pojawił się, ponieważ są w Białymstoku ludzie, którzy mają pomysł i chcą coś zrobić, ale nie mogą przebić się do władz w pozawyborczym czasie i utartymi metodami. Postanowiliśmy utworzyć grupę, która wystartuje w wyborach i z poziomu samorządowego spróbuje coś zmienić – mówi Grzegorz Żochowski, założyciel Przeciętnego Obywatela.
Terenem działania grupy jest Białystok, dlatego też zamierza wystawić kandydatów do rady miejskiej.
- Naszym celem jest rada miasta w Białymstoku - to jest przynajmniej mój konik. Na razie nie omawialiśmy startu na innych szczeblach – mówi Żochowski. - Na ten moment w grupie jest kilkanaście osób, które angażują się, bądź deklarują chęć zaangażowania w działanie grupy. W tym roku chcemy przedstawić spójny program wyborczy i zbudować struktury.
Pomimo braku programu wyborczego, przedstawili oni już kilka ciekawych pomysłów – opowiadają się m.in. za połączeniem komunikacyjnych stawek miejskich, co miałoby przynieść oszczędności dla miasta. Z kolei jeśli chodzi o głośne ostatnio zalewanie miasta, uważają, że w przeciwdziałaniu mogłaby pomóc roślinność na dachach. Woda wsiąkałaby w glebę, z której dopiero potem wolniej zostawałaby uwolniona tak, aby nie przeciążać kanalizacji deszczowej.
Podejście z drugiej strony
Do tej pory "przeciętni obywatele" swoje pomysły próbowali promować przez budżet obywatelski, ale nie przechodziły one przez urzędniczą rekrutację. Nie zawsze są to jednak typowe propozycje do BO. W tym roku bowiem złożyli oni projekt, który zakładał przeprowadzenie audytu wykorzystania zasobów ludzkich w magistracie. Nie uważają jednak, żeby miasto było źle kierowane, ale chcieliby zmienić kierunek, w którym podąża.
- Miasto obecnie jest zarządzane przyzwoicie, ale nie podoba nam się jego strategia ukierunkowana na inwestycje np. w infrastrukturę drogową, z pominięciem rozwoju ekonomicznego, gospodarczego, zaniedbaniu równowagi względem terenów rekreacyjnych miasta. My chcemy to zmienić – tłumaczy założyciel grupy.
Przed społecznikami, bo tak chyba można ich nazwać, ponad rok na przygotowanie i promowanie swojej wizji wśród mieszkańców Białegostoku. Zadanie będą mieli trudne. Patrząc na układ sił w radzie miejskiej, w której dominują radni z dwóch największych w Polsce partii, a trzecią siłę stanowi klub prezydencki, widać w jakie rejony swojej poparcie kierują mieszkańcy. Może jednak ciekawym programem uda się przekonać białostoczan do postawienia na niezależną frakcję.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl