Dwaj młodzi mieszkańcy Łap, będąc pod wpływem alkoholu, w nocy z 27 na 28 stycznia 2012 roku wpadli na pomysł zrobienia głupiego żartu. Około godz. 1 nad ranem zadzwonili na policje w Poznaniu, informując, że na tamtejszym dworcu kolejowym został podłożony ładunek wybuchowy. Mundurowi wraz z innymi służbami w krótkim czasie ewakuowali podróżnych i pracowników kolei. Na dworcu został wstrzymany ruch pociągów. Bomby nie znaleziono. Sprawców głupiego żartu szybko udało się namierzyć po specjalnym numerze IP komputera, z którego dzwonili na policję.
19-latek, który zawiadomił o fałszywej bombie, spędził w areszcie trzy tygodnie. Przyznał się do winy, tłumacząc to jako wybryk po alkoholu. Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze. Usłyszał wyrok 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. 19-latek otrzymał także dozór kuratora.
Z wyrokiem sądu pierwszej instancji nie zgodził się drugi z oskarżonych. Odwołał się od niego. Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał apelację za bezzasadną i utrzymał w mocy karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4. Wyrok jest prawomocny.
Sprawą zajęła się białostocka prokuratura. Oskarżonym groziła nawet kara 8 lat więzienia.
lukasz.w@bialystokonline.pl