Audiofeels to grupa z nowatorskim podejściem do śpiewania, które polega na imitacji instrumentów, poprzez maksymalne wykorzystanie możliwości ludzkiego głosu.
– Pierwszy raz jesteśmy w tej filharmonii, ale nie pierwszy raz w Białymstoku – przywitali publiczność. – Długo nas tutaj nie było. Mamy nadzieję, że ci, co byli na ostatnim występie, stęsknili się za nami, jak my za wami.
Koncert stanowił mieszankę coverów znanych utworów i kompozycji własnych zespołu. Usłyszeć można było m.in. "Eye of the tiger" z filmu "Rocky" czy "Just the two of us" z repertuaru Billa Withersa. Kameralnie, jedynie do dwóch mikrofonów grupa wykonała "Kiss from a rose" Seala, "Something in the way" Nirvany i "Shape of my heart" Stinga. Polskim akcentem była "Mamona" Republiki. Ciekawy zabieg to wmiksowanie w utwór nagranego na scenie głosu. "Unfinished sympathy" Massive Attack zabrzmiało jakby wykonywało go 12, a nie 8 osób, miało też bogatszy aranż.
Nie zabrakło również fragmentu "Gangnam style". Z kolei "Seven nation army" The White Stripes doczekało się wersji... jamajskiej. Chłopaki z Audiofeels potrafią zaskoczyć! Mocnym punktem koncertu było "Bitter sweet symphony" The Verve. Na finał utwór "bogów metalu w wykonaniu amatorów wokalu", którego nie brakuje na żadnym koncercie Audiofeels, czyli "Nothing else matters" Metalliki. Wywołał okrzyki zachwytu i burzę oklasków. Publika nagrodziła koncert owacją na stojąco i domagała się bisów. Koncert zwieńczyła piosenka "Otherside" Red Hot Chilli Peppers. Po występie grupa podpisywała płyty.
anna.d@bialystokonline.pl