- Mamy za sobą bardzo trudną decyzję, która jest podejmowana w warunkach ogromnej niepewności dotyczącej dalszego rozwoju pandemii w Polsce. Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy wszędzie w Europie widzimy narastającą trzecią falę - mówił na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski. - Wielka Brytania pobiła niedawno rekord ponad 60 tys. zakażeń dziennie. We Francji i w Niemczech dzienna liczba zachorowań wynosi 12-15 tys. - wyliczał.
Szef resortu zdrowia podkreślił, że na świecie widać przyspieszenie pandemii, co wiąże się z nowymi mutacjami koronawirusa. Dlatego np. w Czechach i Słowacji, gdzie sytuacja epidemiczna ulega pogorszeniu przedłużono obostrzenia. Państwa europejskie podejmują działania asekuracyjne, zabezpieczające społeczeństwo przed rozwojem pandemii.
- Sytuacja w Polsce w ostatnim czasie wygląda stabilnie. Nie mamy żadnego drastycznego skoku zachorowań, nie mamy dynamicznego wzrostu zgonów czy obłożenia szpitalnego. Poziom zajętości respiratorów i łóżek waha się poniżej 50 proc. - ocenił Niedzielski. - Mamy sytuację niejednoznaczną - na zewnątrz impulsy wskazujące na rozwój trzeciej fali pandemii w Europie, a z drugiej strony stabilną sytuację w Polsce.
- Ważąc wszystkie za i przeciw oraz opierając się na modelach prognostycznych doszliśmy do wniosku, że krokiem, który możemy wykonać, jest uruchomienie nauki stacjonarnej w klasach 1-3 - oznajmił Adam Niedzielski.
Jak tłumaczył, wzięto pod uwagę ryzyko pandemiczne, ale też koszty tego, że najmłodsze dzieci nie chodzą do szkoły.
- Szkody z nieprzebywania uczniów z klas 1-3 w grupie rówieśniczej, nie równoważą w naszej ocenie ryzyka pandemii - argumentował.
Ostatecznie po 18 stycznia będą utrzymane wszystkie dotychczasowe obostrzenia, oprócz uruchomienia nauczania stacjonarnego w klasach 1-3.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej przekazano też informacje o wynikach kontroli w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Warszawie, gdzie szczepiono przeciwko koronawirusowi osoby spoza grupy "zero", w tym m.in. osobistości ze świata kultury i polityki. Okazało się, że z 450 dawek przekazanych do szpitala blisko 200 podano osobom niezatrudnionym, spoza personelu placówki. Na warszawski szpital nałożono karę - to 50% środków przekazywanych przez NFZ za dany okres, czyli kwota do 350 tys. zł.
ewelina.s@bialystokonline.pl