Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zmienia się algorytm finansowania uczelni. Od teraz ma być on jakościowy a nie ilościowy. Premiowany ma być poziom naukowy, ale ważna będzie też liczba studentów na jednego profesora, a wskaźnik ten – wzorem systemu skandynawskiego – ma zostać ustalony na pułapie 12 do 1.
Prawdopodobna obniżka
Zdaniem specjalistów, te zmiany będą miały negatywny wpływ na funkcjonowanie małych i średnich uczelni, które w końcowym rozrachunku mogą dostać mniejszą dotację, a co za tym idzie - mogą być zmuszone do zwalniania pracowników. Cała sytuacja może dotknąć również białostockie szkoły wyższe.
- Trudno nam tak do końca przewidzieć, czy zmienione zasady naliczania algorytmu okażą się dla nas korzystniejsze niż aktualne czy nie – mówi prof. Robert Ciborowski, rektor UwB. - Z jednej strony premiowany ma być poziom naukowy jednostek i pod tym względem wypadamy dobrze na tle innych uczelni, bo aż 4 nasze wydziały mają kategorię A. Podobnie jest z parametrem umiędzynarodowienia. Z drugiej strony - dotacja ma zależeć także od tzw. wskaźnika referencyjnego, który określa, ilu studentów powinno przypadać na jednego nauczyciela akademickiego.
Według prof. Roberta Ciborowskiego, to drugie kryterium faworyzuje największe uczelnie, które stać na zatrudnienie większej liczby pracowników.
- Wskaźnik referencyjny ministerstwo ustaliło na poziomie 12-13 studentów. U nas jest on wyższy. Czyli to kryterium przyczyni się prawdopodobnie do obniżenia naszej dotacji – prognozuje rektor.
Dwie strony medalu
Także na Politechnice Białostockiej do zmian podchodzą z umiarkowanym entuzjazmem. Zresztą rektor uczelni prof. Lech Dzienis od dawna wskazywał mankamenty w proponowanych przez ministerstwo zmian.
- Generalnie założenia ministerialnego programu, patrząc na to z boku i obiektywnie, są korzystne dla uczelni. Zmiana myślenia, żeby w dobie kryzysu demograficznego uniezależnić ten algorytm od liczby studentów, jest ideą, która ze wszech miar zasługuje na poparcie. Problem tkwi w tym, że większość uczelni jest do tego nieprzygotowana – zauważa rektor Politechniki. - Algorytm obowiązuje od 1 stycznia 2017 r. Np. liczba studentów i doktorantów brana pod uwagę przy obliczaniu dotacji uwzględnia dane z 30 listopada 2016 r.
Prof. Dzienis zauważa jednak szansę, że zmiany, które ten algorytm wymusza, mogą dobrze wpłynąć na funkcjonowanie szkół wyższych.
- Żeby być zgodnym z duchem tej reformy, powinniśmy preferować rozwiązania tańsze. Tańsza jest redukcja liczby studentów, która jeżeli zostanie przeprowadzona w sposób rozumny i logiczny, może być zaletą - w tym sensie, że sprawa ilości studentów traci na znaczeniu, gdy wkraczamy w sferę jakości. Jest szansa, żebyśmy mieli przy mniejszych limitach przyjęć studentów z lepiej zdaną maturą, lepszymi wynikami. To będzie z korzyścią dla uczelni. Dla studentów korzystne będą zajęcia w mniejszych grupach. Do tego wykładowcy powinni mieć więcej czasu dla studentów.
Uniwersytet Medyczny stabilnie
Mniejsze problemy czekają za to Uniwersytet Medyczny w Białymstoku, który jeśli chodzi o stosunek liczby studentów na jednego profesora, ze wszystkich podlaskich uczelni wypada zdecydowanie najkorzystniej.
- Zapowiedziane przez ministra Gowina ograniczenie liczby studentów i wzorowanie się na modelu skandynawskim (na 1 profesora przypada tam maksymalnie 12 studentów) dotyczy głównie uczelni technicznych. Obecnie na 1 profesora UMB przypada 6 studentów. Skupiamy się na priorytetach jakości kształcenia i rozwijania badań naukowych oraz wdrażania ich w realnej gospodarce - mówi Marcin Tomkiel, rzecznik UMB.
Dodatkowo białostocki "Medyk" to jedna z najlepszych uczelni medycznych w Polsce, co potwierdzają choćby wyniki końcowych egzaminów lekarskich i lekarsko-dentystycznych, gdzie absolwenci UMB zajęli odpowiednio 1. i 3. miejsce w kraju.
Algorytm to nie wszystko
Obowiązujący od 1 stycznia projekt przynosi jeszcze jedną zmianę, która zakłada, że dotacja od ministerstwa nie może różnić się więcej niż o 5% w stosunku do poprzedniej. Jest to wbrew pozorom duży problem dla małych i średnich uczelni, dla których przy niewielkich budżetach ewentualna obniżka na takim poziomie może być bardzo uciążliwa. Apelowano, aby wprowadzić ją stopniowo, zaczynając od 3%, ale ministerstwo się nie zgodziło.
- To zostało utrzymane, mimo naszych zabiegów, by etapami wprowadzić ten wskaźnik. To jest najbardziej niebezpieczna pułapka tego algorytmu, właśnie dla średnich i małych uczelni - ostrzega Lech Dzienis.
Ciągle trwają pracę nad zmianą Ustawy o szkolnictwie wyższym, którą przygotowują 3 niezależne od siebie zespoły eksperckie. Prace nad projektami mają zostać zakończone w lutym.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl