Gerda Taro to pseudonim, naprawdę kobieta nazywała się Gerda Pohorylle. Pochodziła z Niemiec, urodziła się w 1910 r. w Stuttgardzie, miała polsko-żydowskie korzenie. W 1933 r. została aresztowana przez gestapo, natychmiast po wypuszczeniu na wolność, jesienią tego samego roku, wyjechała do Paryża z Lipska i otrzymała tam tymczasowy azyl polityczny.
W 1934 roku poznaje niejakiego André Friedmanna, w rzeczywistości Endrè Ernő Friedmanna, znanego potem jako Robert Capa, fotografa węgierskiego pochodzenia. Wkrótce para zamieszkuje razem, tworząc pełen namiętności i wzajemnej twórczej fascynacji związek.
Drobna blondynka, mierząca zaledwie 150 centymetrów. Dzięki książce "Fotografka" Heleny Janeczek poznajemy Gerdę jako niezależną, odważną feministkę. To bohaterka ruchu antyfaszystowskiego, która ramię w ramię z mężczyznami, uzbrojona w aparat fotograficzny, stawiała się w miejscach najcięższych walk zbrojnych.
Książka nie jest typową biografią, jednak w bardzo ciekawy sposób ukazuje związek Taro z Robertem Capą. W "Fotografce" mamy przedstawioną pełnowymiarową kobietę, jakby wiecznie uciekającą, z ambicjami, frustracjami, emocjami. Gerda w pewnym sensie jest nieuchwytna, jednak to, czego dokonała na zawsze pozostanie w historii fotografii.
Książka świetnie ukazuje nie tylko samą fotografkę, przybliża czytającym obraz Europy lat 30., pełnej niepokojów, pełzającego faszyzmu i hitleryzmu, kryzysu ekonomicznego i wojennych starć.
Pogrzeb Gerdy Taro miał miejsce w Paryżu 1 sierpnia 1937 roku – dokładnie w dniu jej 27 urodzin. Ceremonia przerodziła się w wielotysięczną demonstrację, w której wzięli udział działacze polityczni i artyści. "Mała Taro miała wspaniały pogrzeb, na którym spotkały się wszystkie kwiaty świata" – tak pisano o uroczystości.
KONKURS
anna.kulikowska@bialystokonline.pl