Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku po raz kolejny policzyła dziki. Ich populacja w północno-wschodniej Polsce zmalała o blisko połowę. Liczenie odbyło się w 22 nadleśnictwach znajdujących się w naszym województwie oraz w 9 nadleśnictwach położonych w woj. warmińsko-mazurskim. Łącznie na tych terenach doliczono się prawie 8 tys. zwierząt tego gatunku. Natomiast jeszcze pół roku temu było ich ok. 12,5 tys. Należy jednak zaznaczyć, że jesienne liczenie dzików jest obszarowo mniejsze.
Informacja o faktycznej liczebności dzika ma istotne znaczenie, szczególnie w kontekście walki z zagrożeniem rozprzestrzenienia się wirusa afrykańskiego pomoru świń i szkód łowieckich.
Jesienne liczenie dzików obejmowało co najmniej 10% powierzchni leśnej w nadleśnictwach oraz wybrane powierzchnie upraw kukurydzy, gdzie dziki chętnie przebywają o tej porze roku. Po przeprowadzeniu inwentaryzacji okazało się, że najwięcej tych zwierząt znajduje się na terenie nadleśnictwa Gołdap w Puszczy Rominckiej (woj. warmińsko-mazurskie), najmniej natomiast w okolicach Krynek, Walił i Łomży. Zaś w samym Podlaskiem najwięcej dzików odnotowano w nadleśnictwach położonych w okolicach Białegostoku.
- Wszystko dlatego, że miasto nie stanowi obszaru łowieckiego, a dziki nie boją się ludzi i coraz częściej do niego wchodzą. Tu jest im łatwiej ze względu na np. niezabezpieczone śmietniska – wyjaśnia Jarosław Krawczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Ogólnie zmniejszenie liczby dzików leśnicy wiążą z redukcją tych zwierząt, odstrzałem, polowaniami (biorąc pod uwagę odstrzał dzika, myśliwi zrealizowali swoje plany w całości). Ponadto do mniejszej ilości dzików przyczynił się także ASF, który spowodował, że zwierzęta chorowały.
dorota.marianska@bialystokonline.pl