W upiorną noc listopadową, w blasku świec, dotknięci palcem ciemnej mocy, mali poplecznicy Diabła, z podejrzanym uśmieszkiem i językiem na brodzie, z chochlikami w oczach, pochyleni nad stołem, szatańską łyżką energicznie wydrążają owoc ciemności – dynię od babci z ogrodu. Raz po raz rozlega się złowrogi chichot, aby rozluźnić podniosłą atmosferę strasznego halloweenowego zgromadzenia…
Następnego ranka owi uczestnicy złej sprawy wstają jakby nigdy nic, myją zęby, idą do szkoły i przedszkola. Mówią ładnie "przepraszam" i "dziękuję", przepuszczają w drzwiach, szanują starszych, nie mlaskają przy stole i rzadko przeklinają. Nie stali się źli do szpiku kości.
Nie rozumiem tej paniki wokół dyni. Nie wierzę, że bieganie z cukierkami z pomalowanym okiem uczyni z mojego dziecka potwora. Nie wierzę, że nagle będzie do piwnicy sprowadzać koty w celu innym niż niewinna zabawa. Nie wierzę w akcje typu "moje dziecko spało niespokojnie dopóki nie wyjęłam mu z łóżeczka maskotki hello-kitty, teraz śpi jak niemowlę".
Za każdym razem, kiedy widzę przekreśloną dynię z adnotacją o szatańskich zamiarach wobec mojego dziecka, zastanawiam się – czy naprawdę nie ma większych problemów wychowawczych? Czy dziecko naprawdę biega w przebraniu na cześć i ku pochwale czarnych mszy i stanie się satanistą, bo włożyło sukienkę z hello-kitty?
Domyślam się, że każdy z nas bawił się w dzieciństwie w rycerzy, kowbojów, superbohaterów, którzy swoich wrogów zrzucają z wieżowców i leją z całej siły. Czy to oznacza, że chętnie zabijemy mieczem swoich wrogów? Albo zrzucimy ich z wieżowca? Czy nasze dzieciństwo – wolne od hello-kitty, kucyków Pony czy Pokemonów – uchroniło nas przed złem tego świata?
Dajmy dzieciom się bawić. Nie dorabiajmy do tego ideologii, której one nie dostrzegają i nie doświadczają. To my – dorośli – doszukujemy się w dyni jakiegoś diabła, a w bieganiu z cukierkami – okultystycznych doznań. Zamiast zwalać na warzywa i maskotki, sam zajmij się swoim dzieckiem. Ucz je, wychowuj, pokazuj zasady jakimi sam się kierujesz w życiu.
A dynia? Dynia, oprócz ciemnych mocy, dostarcza organizmowi dużo błonnika, beta-karotenu, potasu oraz kwasu foliowego – przy znikomej ilości kalorii. Może to przebiegłość diabła, a może – zdrowa przekąska na pierwszego listopada?
Smacznego!
24@bialystokonline.pl