Sytuacja dotyczy wydarzeń z jednej z sobotnich nocy. Dyżurny łomżyńskiej policji otrzymał wtedy zawiadomienie o zakłócaniu ciszy nocnej w jednym z bloków. Mundurowi przyjechali na miejsce, kiedy weszli do mieszkania imprezowicze nie chcieli się uspokoić. Policjanci wezwali na pomoc drugi patrol. Wtedy kilka osób opuściło mieszkanie, w środku pozostało pięciu innych imprezowiczów.
- Funkcjonariusze wprowadzili wszystkich do radiowozu. Mężczyźni zaczęli się wtedy agresywnie zachowywać i niszczyć wóz - mówi Ewelina Szlesińska, oficer prasowy KMP w Łomży. - Policjanci, po wezwaniu do zachowania zgodnego z prawem, zastosowali środki przymusu bezpośredniego w postaci gazu, a następnie założyli kajdanki.
Trzy osoby zdecydowały się przyjąć mandaty karne za hałasowanie i zostały zwolnione do domu. Dwóch nastolatków jednak odmówiło przyjęcia mandatów.
- Jeden z mężczyzn został przebadany alkomatem i miał ponad 1,7 promila alkoholu w organizmie. Był też agresywny wobec policjantów. Zastosowano wobec niego środki przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej, a gdy ta nie poskutkowała, użyto pałki służbowej. Wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami - zapewnia Ewelina Szlesińska.
Ostatni z zatrzymanych, po opuszczeniu policyjnego samochodu wpadł w szał.
- Był agresywny także po przyjechaniu karetki. Lekarz poprosił o asekurację mundurowych podczas drogi do szpitala - dodaje Szlesińska.
Obaj mężczyźni z widocznym śladami pobicia i zadrapaniami trafili do szpitala. Z kolei do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Złożyła je matka jednego z poszkodowanych chłopców. Postępowanie prowadzone jest w kierunku przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego oraz pobicia. Niezależnie od tego komendant powiatowy policji wszczął postępowanie wyjaśniające. Takie samo postępowanie prowadzi także wydział kontroli w Komendzie Wojewódzkiej Policji.
lukasz.w@bialystokonline.pl