Na początku czerwca instytucja użyteczności publicznej o nazwie zawierającej się we wdzięcznym skrócie PUP nagrodziła firmy z Podlasia. Te, które szukają pracowników przez urząd pracy. I pojawia się tyle pytań, z których pierwsze brzmi: serio? W dobie head-hunterów, agencji pracy tymczasowej, rekruterów-freelancerów i ambitnych działów HR wyspecjalizowanych w poszukiwaniu kandydatów wszelkimi dostępnymi metodami – PUP nadal staje w szranki? Okazuje się, że tak.
Przepraszam, ale naprawdę trudno uwierzyć w to, że są dziś firmy poszukujące pracowników w PUP. Wydaje się, że bardziej efektywną metodą jest nawet ogłoszenie w tygodniku "Głos Białowieży" na ósmej stronie, między horoskopem a rozkładem jazdy wąskotorówki. Wydaje się, że w epoce "pięćset plus" już nawet słynne kolejki w PUP powoli zanikają – a te, które bywają, chyba wcale nie są po pracę. Czy urząd ma więc moc znajdowania ludzi do pracy? Po wydarzeniu, które zadziało się 7 czerwca, widać, że chyba jednak tak...
Jakież to tajne i niesamowite metody sprawiają że w dobie dramatycznego braku rąk do pracy PUP wspiera podlaskich pracodawców? Cóż tak skutecznego trzyma urząd pracy w zanadrzu, przekonując nieprzekonanych i zatrudniając niezatrudnionych? W czeluściach urzędowych korytarzy dzieją się cuda – bezrobotni z przekonania i trwale niezdolni do pracy uzyskują etaty w podlaskich przedsiębiorstwach. Chwalą się tym przedstawiciele PUP, nagradzając swoich Partnerów, którzy dzięki tej współpracy zasilili swoje zespoły dobrymi, solidnymi rękami do pracy.
Niewiarygodne!
Z drugiej strony:
O erze pracownika już legendy piszą i pieśni śpiewają. O tym, że pracy w bród a kandydaci marni, trąbi co drugi portal z pracą. A o "klientach" urzędów pracy napisano, powiedziano i zaśpiewano chyba jeszcze więcej. Jeżeli ktoś znalazł pracę w ten sposób, szacuneczek. Jeżeli ktoś znalazł tak pracownika – jeszcze większy. Współczesny rynek pracy to pustynia w największym słońcu, usłana jedynie fatamorganą rekrutacyjną – dla obu stron barykady.
Największe mózgi rekrutacyjne, przeszkolone przez tajne agendy KGB, CIA i Mosadu, mają dziś problem ze znalezieniem dobrego pracownika. Tak jest już od kilku lat i wcale nie zanosi się na nic lepszego. Kandydaci wysyłają byle jakie CV byle gdzie, nie orientując się, jakie są wymagania i czego dotyczy oferta pracy. W urzędzie pracy jest identycznie. Z taką różnicą, że to PUP zabiega o ludzi, a nie odwrotnie.
24@bialystokonline.pl