Rodacy! Nadeszła znów wiekopomna chwila. Po latach mąk i niedogodności znowu się za nich wzięli. Kolejne ulice zmienią swoich patronów i nie będzie już reliktów czasów słusznie minionych – jak mówili nasi ojcowie. Nie będzie z niebieskiej tabliczki bezczelnie spoglądał komunistyczny bohater, plamiąc nam dowód osobisty swoim, za przeproszeniem, nazwiskiem.
Wezmą się, wezmą. I dobrze. Bo czy ktoś dzisiaj w ogóle pamięta, jakież to zasługi miał taki Julian Leński czy imć Towarow – że ulice Leńskiego i Towarowa znalazły się na mapie Białegostoku? Albo Pieczurki – kto to w ogóle był ten Pieczurko? Ulice powinny być naznaczone tymi, którzy dla Białegostoku zasłużyli się w jakiś sposób. Jak Czerwony Kapturek czy Rumcajs.
Zgodnie z dekretem miłościwie nam panujących, Białystok zmieni swoje oblicze na zawsze. I nie tylko znikną brzydkie nazwiska osób kojarzonych z tamtą epoką. Każdy z nas – ja i Ty, i sąsiad z dołu, i Pani Jadwiga z warzywniaka, i teściowa tego rudego Szymka na Dziesięcinach – będzie mógł wybrać, przy jakiej ulicy chciałby mieszkać.
Ja biorę "iPhona szóstki piętnaście".
Z drugiej strony:
Pan Waldek, złomiarz z Berlinga, podsumował krótko: "dwadzieścia lat człowiek mieszka w jednym miejscu, czwarta parafia i trzeci adres" – i zakończył krótką onomatopeją, której cenzura mi tu nie przepuści. Taka prawda.
Czy naprawdę nazwa ulicy ma jakieś strategiczne znaczenie dla mieszkańców? Czujemy się lepsi i szczęśliwsi przy ul. Astronautów niż przy Wojsk Ochrony Pogranicza? Jakiż to diabeł czai się w nazwie, że trzeba co kilka lat gruntownie lustrować mapy i spisy i rewolucjonizować je na nowo.
Teraz wspomniany Pan Waldek, zamiast robić swoją robotę, będzie stał pół dnia w jednym urzędzie, żeby zmienić dowód osobisty, potem w drugim – po paszport, o prawie jazdy i karcie pływackiej nawet nie wspominam. A w tym czasie konkurencja mu wejdzie na rynek, zabierając puszki z jego terenu. A straty moralne? Eh...
No to jaką ulicę wybiera Pan/Pani dla swojego domu?
24@bialystokonline.pl