W imię tolerancji, poprawności i poszanowania drugiego człowieka, akceptujemy odmienności rasowe, seksualne, uchodźców, transwestytów, kanarów lub w ostateczności udajemy, że nam nie przeszkadzają. A księża, wiara, kościół?
Nie wchodzimy z buciorami do łóżka gejom. Nie wnikamy, co sąsiad czy sąsiadka robi po godzinach. Ale razi nas, że po naszym bloku chodzi ksiądz po kolędzie. I że tym, do których idzie, narzuca jakieś zasady tej wizyty. Jak sąsiad robi imprezę za ścianą, to nie idziesz i nie mówisz, jakiej muzy ma słuchać. A jak idzie do niego ksiądz z kolędą, to przeszkadza ci, że będzie tam kropidło, święcona woda i rodzina ubrana w "kościołowe" ciuchy?
Jak byłem mały, rodzice przykrywali na biało stół, brali ode mnie zeszyt od religii, kazali być w domu, bo będzie ksiądz. Takie "kolęda rulez" w identycznej formie przetrwały do dzisiaj. Grasz w tę grę – to się przygotuj. Nie podoba się? "Feel free!". Ci, co przyjmują księdza, robią to według jakiegoś porządku, jakiejś tradycji.
A ci co nie – to nie.
Z drugiej strony:
Każdemu wolno pomarudzić. I nie każdemu musi wszystko pasować. Wielu jest takich, co chcieliby przyjąć księdza, a w domu akurat piękne dywany i wstęp tylko w kapciach. Ukochany kotek na samą myśl o tym, że go zamkną w łazience, zaczyna się jąkać. A syn właśnie wychodzi na jogę. No i weź.
Ludzie buntują się, bo chcieliby, żeby ksiądz z kolędą wpasował się między setki codziennych zajęć, szybko odwalił swoje i zostawił poczucie dobrze spełnionego obowiązku. No i kopertę najlepiej, żeby sam przyniósł. Jak chce dom poświęcić, to niech się przygotuje – kropidło i te sprawy. All inclusive.
Wolno narzekać. Jak coś nie pasuje, trzeba mówić o tym głośno. Sęk w tym, żeby mówić o tym, co nas dotyczy. Nie bądź psem ogrodnika. Nie przyjmujesz księdza po kolędzie – nie zabraniaj innym. Nie dajesz Owsiakowi – nie zabraniaj innym. Nie słuchasz disco polo, nie nosisz kolczyka w pępku, nie segregujesz śmieci – nie zabraniaj tego innym.
Alleluja – o do przodu, jak to mówią.
24@bialystokonline.pl